Liczba postów : 69
Jego nowy model na życie w tym stuleciu znacząco odbiegał od tego, co robił do tej pory. Zazwyczaj ukrywał się pod przykrywką jakiegoś magnata z odległej krainy, który akurat postanowił ulokować swój majątek w firmie benefitującej w jakiś sposób lokalnej społeczności. Wtedy ludzie mieli o wiele mniejszą tendencję do zaglądania wilkołakowi w kartotekę. Później wystarczyło po kilkunastu latach sfingować śmierć, czy po prostu zwinąć interes i wyjechać z kraju i voila. Sekretna tożsamość była bezpieczna. Ludzie nie są tak mądrzy jak im się wydaje, a raczej mają zaledwie kilka naprawdę niesamowitych jednostek, które potrafią być jak pchła na tyłku. Przyssać się i nigdy nie puszczać. W swojej karierze miał już kilku takich reporterów, a nawet zwykłych osiedlowych kmiotków, którzy mieli za dużo czasu. Wtedy... Cóż... Musieli zginąć w tajemniczych okolicznościach razem z nim. W końcu wilkołak musi od czasu do czasu coś przetrącić. Zwłaszcza podczas pełni.
Po powrocie do Paryża postanowił jednak coś zmienić. Większość funduszy ulokować gdzieś na kajmanach czy innych rajach podatkowych i zacząć dość skromnie, od początku. Żyć jak jeden z normalnych ludzi, czytaj wilkołaków, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę. Od czasu do czasu trzeba trochę namieszać żeby nie zrobiło się kompletnie nudno. Dlatego też tutaj był po prostu właścicielem warsztatu, który całkiem nieźle prosperował, a przy okazji zatrudniał kilku futrzaków. Znów musiał w jakiś sposób oddawać lokalnej społeczności, a że te była wilkołacza, a nie ludzka... Tak wypadło. Sam natomiast nie pchał się już na żadne wyższe salony. Najął się jako protektor w jednym z lepiej prosperujących rodów i to mu w zupełności wystarczało. Mógł w dowolnym momencie upuszczać sobie pary, nie przejmować się tym, jak go widzą. To było bardzo oczyszczające.
Zazwyczaj robił jako ochrona dla tych bardziej ważnych członków watah, ale nie pogardził też eskortowaniem jakiejś wampirzycy do odebrania porodu. Co prawda nie rozumiał dlaczego nie mogła tego zrobić któraś z wilkołaczyc, ale nie musiał tego robić. Pomimo oglądania całego konfliktu raz z pierwszej ręki przez ostatnie wieki, nie czuł jakiejś większej niechęci do wampirów. Miał to szczęście, że nie zabiły mu wujka, ojca, syna, stryja... Za to jeden wilkołak właściwie zabił mu brata...
tereny wilkołaków nigdy nie sprzyjały dzieciom nocy, więc eskorta była obowiązkowa. Nikt mu raczej tutaj nie podskakuje, więc nie przewidywał żadnych kłopotów. Te jednak... Znalazły jego. Kiedy stał w umówionym miejscu przy wejściu na trasę widokową ubrany dość zwyczajnie ponieważ zaledwie w jakąś skórzaną kurtkę, biały tshirt oraz jeansy, zamarł kiedy jego oczy spoczęły na kobiecie, wampirzycy, której do tej pory starał się unikać. Zdawał sobie sprawę, że Flore przeżyła. Nie potrafił po prosty odejść i o wszystkim zapomnieć. Musiał się upewnić, że wszystko u niej w porządku i nie będzie jej niczego brakować. Doszły go słuchy, że podobnie jak on, przeszła na drugą stronę a do niedawna dzieliła ich wojenna przepaść. Teraz, widząc, że nie zmieniła się nawet o dzień, miał ochotę wiać. On, nieustraszony miał ochotę wziąć nogi za pas i zniknąć jak najszybciej ze względu na tę drobną kobietę. Momentalnie powróciły wszystkie wyrzuty sumienia, tamten felerny wieczór, który zaważył o życiu jego brata, a jej męża. Długowieczność potrafiła być cholernie paskudna.
W tej chwili nie było go stać na nic więcej jak patrzenie na nią z bliżej nieokreśloną mieszanką uczuć tańczącą w jego jasnych tęczówkach. Zupełnie jak słup soli.
@Flore Cerise
Po powrocie do Paryża postanowił jednak coś zmienić. Większość funduszy ulokować gdzieś na kajmanach czy innych rajach podatkowych i zacząć dość skromnie, od początku. Żyć jak jeden z normalnych ludzi, czytaj wilkołaków, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę. Od czasu do czasu trzeba trochę namieszać żeby nie zrobiło się kompletnie nudno. Dlatego też tutaj był po prostu właścicielem warsztatu, który całkiem nieźle prosperował, a przy okazji zatrudniał kilku futrzaków. Znów musiał w jakiś sposób oddawać lokalnej społeczności, a że te była wilkołacza, a nie ludzka... Tak wypadło. Sam natomiast nie pchał się już na żadne wyższe salony. Najął się jako protektor w jednym z lepiej prosperujących rodów i to mu w zupełności wystarczało. Mógł w dowolnym momencie upuszczać sobie pary, nie przejmować się tym, jak go widzą. To było bardzo oczyszczające.
Zazwyczaj robił jako ochrona dla tych bardziej ważnych członków watah, ale nie pogardził też eskortowaniem jakiejś wampirzycy do odebrania porodu. Co prawda nie rozumiał dlaczego nie mogła tego zrobić któraś z wilkołaczyc, ale nie musiał tego robić. Pomimo oglądania całego konfliktu raz z pierwszej ręki przez ostatnie wieki, nie czuł jakiejś większej niechęci do wampirów. Miał to szczęście, że nie zabiły mu wujka, ojca, syna, stryja... Za to jeden wilkołak właściwie zabił mu brata...
tereny wilkołaków nigdy nie sprzyjały dzieciom nocy, więc eskorta była obowiązkowa. Nikt mu raczej tutaj nie podskakuje, więc nie przewidywał żadnych kłopotów. Te jednak... Znalazły jego. Kiedy stał w umówionym miejscu przy wejściu na trasę widokową ubrany dość zwyczajnie ponieważ zaledwie w jakąś skórzaną kurtkę, biały tshirt oraz jeansy, zamarł kiedy jego oczy spoczęły na kobiecie, wampirzycy, której do tej pory starał się unikać. Zdawał sobie sprawę, że Flore przeżyła. Nie potrafił po prosty odejść i o wszystkim zapomnieć. Musiał się upewnić, że wszystko u niej w porządku i nie będzie jej niczego brakować. Doszły go słuchy, że podobnie jak on, przeszła na drugą stronę a do niedawna dzieliła ich wojenna przepaść. Teraz, widząc, że nie zmieniła się nawet o dzień, miał ochotę wiać. On, nieustraszony miał ochotę wziąć nogi za pas i zniknąć jak najszybciej ze względu na tę drobną kobietę. Momentalnie powróciły wszystkie wyrzuty sumienia, tamten felerny wieczór, który zaważył o życiu jego brata, a jej męża. Długowieczność potrafiła być cholernie paskudna.
W tej chwili nie było go stać na nic więcej jak patrzenie na nią z bliżej nieokreśloną mieszanką uczuć tańczącą w jego jasnych tęczówkach. Zupełnie jak słup soli.
@Flore Cerise