Liczba postów : 57
11 października 2022
5 nad ranem
5 nad ranem
Skoro wprosiła się już do domostwa Nasira i Raisy powinna była osiągnąć swój cel. Bliskość rodziny towarzyszyła jej co noc, od dźwięków wydawanych przez pozostałych domowników ciężko było uciec, więc nie miała jak obawiać się opuszczenia. Jednak mimo wszystko ta samotność jej doskwierał. Zachodziła ciemną chmurą, kiedy starała się spać, bądź głośniejszą niczym grzmot burzy ciszą, gdy zdarzało się, że bliscy rozjeżdżali się, każdy goniąc własne obowiązki i przyjemności. Przecież można być samotnym nawet wśród tłumu wampirów.
Dlatego też postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Oczywiście poważne planowanie należy rozpocząć od planowania ofiary. Na pierwszy ogień poszli jej nowi lokatorzy, jednak dość szybko wyszło, że starsza siostra niespecjalnie ma dla niej czas, a siostrzenica wydawała się wyjątkowo zajęta pewnym człowiekiem, przez co i tutaj zakres jej możliwości znacznie się zawęził, zmuszając ją wręcz do skupienia się na najstarszym domowniku. Co nawiasem mówiąc poszło wyjątkowo gładko. Wystarczyło wspomnieć, że całkowitym przypadkiem ma dwa zaproszenie, których nie ma z kim wykorzystać, powołać się na przydatność jaką będzie miało takie pokazanie się dla rodu, że znajdzie coś odpowiedniego dla Nasira na planowane przyjęcie, a to wszystko okraszone oczętami, których nie powstydziłby się kot ze Shreka. Co prawda, wzmianka jak to Raisa nie będzie mogła się oprzeć mężczyźnie też mogła mieć coś do rzeczy, ale Leta wolała myśleć, że to jej urok osobisty bądź sentyment brata do jej osoby.
Tym sposobem wylądowali na bardzo luksusowym pokazie popularnej ostatnimi czasy wampirzej projektantki mody urządzającej swoje show w jednym z parków Paryża. Większość uważała ją za ekscentryczną skoro organizowała występy o 5 nad ranem, nie wiedząc, że był to tak naprawdę wieczór istot nocy i impreza zorganizowana specjalnie dla nich, nawet motywem przewodnim nawiązująca do czerwonej posoki.
- Dziękuję, że się ze mną wybrałeś, braciszku. – odparła radośnie, łapiąc Nasira pod ramię, żeby pokazać mu gdzie znajdują się ich miejsca wśród rzędów krzeseł otaczających kolumnadę Lafayette, bądź ewentualnie powstrzymać go przed ucieczką gdyby zdecydował się, że to jednak nie najlepszy pomysł i należy wiać do domu. Nie po to wystroiła się specjalnie w czekający na takową okazję złoto-biały komplet i nawet siedziała godzinę wplatając we warkocze złotą biżuterię, żeby teraz wystawiono ją do wiatru.