Liczba postów : 6
Annelie Findling
podstawowe
wiek: 272 (ur. 01.01.1750)
rasa: wilkołak (urodzona)
pochodzenie: francuskie
wizerunek: elizabeth olsen
rola w rodzie / watasze: omega; kiedyś łowca watahy żyjącej na terenach wpierw niemieckich, później brytyjskich
znaki szczególne
długie włosy opadające na jej ramiona najczęściej delikatnymi falami; spojrzenie dużych, zielonych oczu, za którymi kryje się dzikość; wiecznie spięta postawa, jakby z trudem utrzymywała fasadę normalności
pachnie lasem, a ubrana jest przeważnie skromnie, ale wygodnie; dżinsowe spodnie, t-shirt i narzucana swobodnie bluza bądź inne wierzchnie okrycie to najczęściej wybierany przez nią zestaw; często naciąga na dłonie długie rękami w nerwowym geście ; jej ruchy czasem mogą wydawać się zbyt ostre, jakby nerwowe
długie włosy opadające na jej ramiona najczęściej delikatnymi falami; spojrzenie dużych, zielonych oczu, za którymi kryje się dzikość; wiecznie spięta postawa, jakby z trudem utrzymywała fasadę normalności
pachnie lasem, a ubrana jest przeważnie skromnie, ale wygodnie; dżinsowe spodnie, t-shirt i narzucana swobodnie bluza bądź inne wierzchnie okrycie to najczęściej wybierany przez nią zestaw; często naciąga na dłonie długie rękami w nerwowym geście ; jej ruchy czasem mogą wydawać się zbyt ostre, jakby nerwowe
biografia
der findling; « znajda, podrzutek »
Od zawsze byłam dzika.
Przeciwna strona tej samej monety.
Antyteza do ułożonej i zawsze grzecznej Aurory.
Czasem zastanawiałam się, czy musiało tak być? Czy moja nadpobudliwość podczas zajęć z savoir-vivre była wynikiem charakteru, czy zaniedbania ze strony rodziców? Czy to nie tak, że gdy w posiadłości rodu Ricard na świat przyszły dwie, cudownie urodzone bliźniaczki - dwie niewinne istoty - których kolejność przyjścia na świat bądź płeć nie wskazywały od razu linii sukcesji, rodzice musieli wybrać jedną?
Anne-Marie została odsunięta w cień, aby Aurore mogła błyszczeć - tak z perspektywy czasu zaczęłam oceniać swoje dzieciństwo.
Godziny za karę spędzone w ciemnym pomieszczeniu; ciągłe przygany i nieustanne porównania podszyte nieprzychylnym spojrzeniem.
Długo skrywałam się za plecami siostry, wciskając nos w jej brązowe włosy, licząc, że wtedy dadzą mi spokój. Bo z biegiem lat tylko tego pragnęłam - spokoju. Nie szukałam już nawet aprobaty, ale pragnęłam neutralności, niewidzialności. Nigdy nie chciałam wiele; chciałam zwykłego życia z dala od zepsucia zakrytego pudrem i wartością materiałów, z jakich miała być uszyta suknia ślubna Aurory.
Nie wiem kiedy ten gniew zaczął rosnąć w mojej klatce piersiowej. Może wtedy, kiedy ona również odstawiła ją na dalszy plan, pozwoliła na przykrycie warstwą kurzu. Stałam się widzem w ich teatrzyku, niezbędnym chociaż niezbyt potrzebnym elementem dekoracji, który trzeba było zabrać ze sobą, aby dopełnił obrazu, aby moja brzydota podkreślała jej piękno, aby moja czerń uwypuklała jej biel.
To naprawdę był wypadek. Szarpnięcie gniewnej struny, która wprowadziła dysonans. Gniew tak wielki, że jedno niewybredne słowo rewolucjonisty wystarczyło. Coś o pięknym uśmiechu i ślicznej posturze. Każdy żołdak był tak samo parszywy. A we mnie coś pękło. W tamtej chwili nie żałowałam - metalicznie słodki smak krwi rozlewał się w ustach, a wysunięte wilcze pazury szkarłatną ścieżką znaczyły mundur. Nie myślałam jasno. A wszelkie prośby i tłumaczenia odbijały się od sylwetki Aurory.
Wtedy szklana iluzja rozpadła się - kiedyś sojuszniczka, w tamtej chwili patrzyła na mnie dokładnie w ten sam sposób co rodzice. Z niemalże namacalnym obrzydzeniem. A ja? Klęczałam w kałuży krwi, nadstawiając drugi policzek, kiedy pierwszy wciąż zaogniony był jeszcze od ciosu wymierzonego przez ojcowską dłoń.
W geście ostatniej łaski ojciec wywlókł mnie za miasto i kazał uciekać, obdzierając mnie z nazwiska. A ja zaczęłam swoją tułaczkę w stronę niemieckiej granicy, coraz bardziej zatapiając się w swoim szaleństwie. Coraz mniej przebywałam wśród ludzi, mając okrutną świadomość, że jako kobieta nie mam szans na przetrwanie.
Kryłam się w lasach przy trakcie prowadzącym do Frankfurtu nad Mennem, kiedy spotkałam jego.
Der Findling.
Znajda.
Tak mnie nazwał, kiedy wlepiałam w niego ślepia, spięta i gotowa do ataku.
Pojawiał się jeszcze kilka razy. Przynosił jedzenie, świeże ubrania. Powoli oswajał, aż w końcu była gotowa wstać i wyprostowanym krokiem wkroczyć do miasta.
On mówił trochę po francusku, ja trochę po niemiecku. Ale to nie miało znaczenia, bo w formie wilków nasze wycia splatały się w jedno. Frank przyjął mnie do swojej rodziny, a jego ojciec oraz alfa naznaczył jako swoją córkę.
Rodzina, której nigdy nie miałam.
Powoli otrząsałam się ze zdziczenia, które wkradło się w moją codzienność podczas pozostawania w stanie omegi. I używaliśmy tego, szczególnie w trakcie patroli bądź nieuniknionych starć. Ale wtedy w moim życiu nastał względny spokój. Przyjęłam nowe imię.
Annelie Findling.
Annelie miała znacznie lepsze życie.
Miała kochającego męża, któremu po latach starań dała dwoje dzieci.
Jednakże smuga krwistej czerwieni już zawsze miała ciągnąć się za mną, niby cień.
W czasie wojen światowych resztki watahy przeniosły się na tereny północnej Anglii, gdzie spokojnie chociaż bez większych sukcesów; jedni uprawiali rolę, inni pracowali fizycznie w fabrykach.
Ten okres sam w sobie zdziesiątkował naszą społeczność, jednakże największy cios przyszło mi przyjąć lata później.
Po upadku Muru Berlińskiego wróciliśmy do kraju i zamieszkaliśmy w stolicy. Już tylko ja, mój mąż, nasze dwie córki bliźniaczki, oraz mój teść sprawujący opiekę nad swoim wnukiem, siostrzeńcem mego męża.
Nikt już o tym nie mówił, ale fala zbrodni, która przetoczyła się przez niemiecką stolicę zebrała krwawe żniwo.
Zabrała przy tym moje piękne córki.
I ukochanego męża.
Głębokie rany zanieczyszczone srebrem.
Zwyczajni śmiertelnicy i istoty dotknięte wirusem.
Personalia zlewają się ze sobą w raportach.
A ja w głowie mam tylko jedno - muszę ich zobaczyć.
Następne lata spędzam skąpana w żałobie. Gniew i żal przeplatają się, tworząc makabryczną mozaikę, a ja gonię po świecie za smrodem najmniej obiecującej nawet wskazówki.
Aż w końcu trafiam na artykuł traktujący o podobnych morderstwach.
Mających miejsce teraz.
W Paryżu.
Tam gdzie zapewne jest i ona - Aurora i jej perfekcyjne życie, w perfekcyjnym świecie.
Pozbawiona bólu, żalu.
Zatapiam się w przeszłości, bo przyszłość już dla mnie nie istnieje.
ciekawostki
• podczas ataków tajemniczej bestii na terenach brytyjskich i niemieckich, Anne straciła swoją nową rodzinę, w tym ukochanego oraz dwoje dzieci,
• wyglądem nie odbiega od swojej siostry bliźniaczki, różni je jedynie kolor włosów; Anne zawsze miała rudawe, wpadające w blond włosy i to się nie zmieniło,
• urodziła się jak Anne-Marie Ricard, ale od dawna nie używa już tego imienia od czasu wygnania, kiedy ojciec pozbawił ją praw do posługiwania się nim i niezbyt za nim tęskni,
• od wygnania, przez niemalże dwa wieku nie interesowała się losem swojej siostry; dopiero niedawno odkryła, że ta nadal żyje i wiedzie (po raz kolejny) życie, którego jej pozbawiono, co podsyca drzemiącą w każdym skrawku jej ciała złość,
• nie lubi przebywać wśród ludzi, dlatego zajmuje się szeroko pojętym tłumaczeniem; perfekcyjnie posługuje się między innymi angielskim, francuskim oraz niemieckim, a także rosyjskim
• również, aby dać upust swojej złości kilkukrotnie podjęła się łowieckiego zlecenia za pieniądze, chociaż częściej współpracuje ze służbami bezpieczeństwa jako łowca nagród, wykorzystując do tego wilcze zmysły
• nigdy nie chciała takiego życia, spełniała się jako matka i żona, razem z Frankiem prowadzili aptekę a później antykwariat - miejsca, gdzie ich wilczy temperament mógł odpocząć,
• tak naprawdę przez długi czas trudniła się zawodem pielęgniarki, szczególnie podczas wojen,
• wyglądem nie odbiega od swojej siostry bliźniaczki, różni je jedynie kolor włosów; Anne zawsze miała rudawe, wpadające w blond włosy i to się nie zmieniło,
• urodziła się jak Anne-Marie Ricard, ale od dawna nie używa już tego imienia od czasu wygnania, kiedy ojciec pozbawił ją praw do posługiwania się nim i niezbyt za nim tęskni,
• od wygnania, przez niemalże dwa wieku nie interesowała się losem swojej siostry; dopiero niedawno odkryła, że ta nadal żyje i wiedzie (po raz kolejny) życie, którego jej pozbawiono, co podsyca drzemiącą w każdym skrawku jej ciała złość,
• nie lubi przebywać wśród ludzi, dlatego zajmuje się szeroko pojętym tłumaczeniem; perfekcyjnie posługuje się między innymi angielskim, francuskim oraz niemieckim, a także rosyjskim
• również, aby dać upust swojej złości kilkukrotnie podjęła się łowieckiego zlecenia za pieniądze, chociaż częściej współpracuje ze służbami bezpieczeństwa jako łowca nagród, wykorzystując do tego wilcze zmysły
• nigdy nie chciała takiego życia, spełniała się jako matka i żona, razem z Frankiem prowadzili aptekę a później antykwariat - miejsca, gdzie ich wilczy temperament mógł odpocząć,
• tak naprawdę przez długi czas trudniła się zawodem pielęgniarki, szczególnie podczas wojen,