Liczba postów : 5
Natasha Olenska
podstawowe
wiek: 22 lata [ur. 20.02.2000r.] (nowonarodzona)
rasa: Wampir (przemieniony)
pochodzenie: Rosyjskie
wizerunek: Aleksandra Borticz
rola w rodzie / watasze: brak
znaki szczególne
Srebrne oczy, brak lewej ręki, bardzo drobna.
Srebrne oczy, brak lewej ręki, bardzo drobna.
biografia
- Paka! - Zawołała siedemnastoletnia Natasha, wychodząc z domu. Przemierzała ulice Moskwy z nadzieję, że uda się jej dziś kupić importowane orzechy pistacjowe. Zaszła do ulubionego sklepu z towarami sprowadzanymi i poprosiła o jedną paczkę. Na szczęście były. Wychodząc ze sklepu, wróciła na brukowaną ulicę.
- Na kakoy ty storone? - Usłyszała za swoimi plecami. Rozejrzała się. Lokalne dresy zwykle jej nie zaczepiały, bo ją znały. Musiał to być ktoś nowy. Ktoś kto dopiero zaczął wychowywać się na ulicy. Odwróciła się, namierzyła wzrokiem coraz bardziej zbliżającego się dresiarza. Wyszła mu naprzód szybkim krokiem zakończonym soczystym kopniakiem prosto między nogi chłopaka. Dopiero wtedy dostrzegła, że miał w dłoni nóż, ale nie było to ważne, bo biedak zwijał się teraz na chodniku.
Pobiegła do domu.
- Zdraswujcie! - Rzuciła, jak gdyby nigdy nic. Matka gotująca obiad odpowiedziała na pozdrowienie i zapytała o zakupy.
- Udałoś ih kupić. - Odparła, pokazując dużą paczkę pistacji. Natasha wyjęła drewnianą miskę i nasypała pistację do środka. Resztę popołudnia oglądała francuskie filmy, które pomagały się jej rozwijać. Miała w planach wyjechać na studia do Paryża za dwa lata, gdy skończy szkołę ogólnokształcącą. Chciała uczyć się programowania. Rozmawiała o tym z rodzicami. Było wiele szkół w Moskwie, ale odkąd była na wymianie uczniowskiej w pierwszym roku ogólniaka, była tak oczarowana kulturą Paryską, że zdecydowała się, jak większość jej znajomych, wyjechać za granicę. Zaczęły się wakacje, został tylko rok nauki, a potem hulaj dusza, piekła nie ma.
Przysiadła do romansidła, rzecz jasna w języku francuskim. Była już tak biegła w tym języku, że niewiele ją zaskakiwało. Z dnia na dzień uczyła się więcej i więcej. Do tego w kafejkach internetowych starała się uczyć języków programowania. Wydawało się, że wszystko szło dobrze.
Rozwijała się jako szermierz miecza i szabli, a czasem tańczyła z szaszką. MIała wszystko, choć mieszkała dość ubogo.
Do jednego z tych wieczorów w środku lata, gdy znowu poszła po pistacje...
+18
Zanim dotarła do sklepu, zobaczyła kilku podpitych Sebów siedzących na tyłach monopolowego. Postanowiła pójść na około, ale bezpieczniejszą trasą. Na swoje nieszczęście, sklep sam w sobie był w jednym zaułków. Zanim skręciła po raz ostatni, ktoś złapał ją za ramię. Odruchowo podniosła nogę i wcisnęła piętę w śródstopie napastnika. Gdy ją puścił, obróciła się by poprawić kopniakiem. Jakkolwiek udało się jej, zobaczyła, że napastników było trzech. Jeden zwijał się na ziemi, ale pozostali dwaj złapali ją za ramiona i nie dali się tak łatwo znokautować. Gdy zrobili błąd, wcisnęła jednemu z nich palce w krtań, ale szybko została oddzielona od przegrywającego napastnika. Ten odzyskał oddech i kopnął kolanem brzuch dziewczyny, nokautując ją na kilka chwil.
Nie wiedziała kiedy rozdarto jej koszulkę i zerwano stanik. Kuląc nogi próbowała nie doprowadzić do utraty spodni i bielizny. Zaczęła krzyczeć, ale odebrano jej mowę potężnym uderzeniem w policzek. Pociemniało jej w oczach. Straciła spodnie. Stawiała się. Zaczęto ją kopać. Zasłaniała się ramionami. Nie wiedziała czy walczyła minutę czy kilka, czy może kilkanaście. Jej dziewictwo zostało utracone. Mimo to walczyła dalej, mimo że miała w ustach knebel z własnych majtek. W końcu coś chrupnęło, gdy jeden z napastników szarpnął jej ramię.
Gdy ocknęła się w szpitalu miała na sobie szpitalne ciuchy, bolało ją całe ciało, do prawej ręki miała podłączoną kroplówkę. Czuła przerażające zimno wtłaczanego do organizmy płynu. Jak przez mgłę pamiętała ostatnie wydarzenia. Kolejno przypominała sobie cały tamtejszy dzień. Wracała z kafejki internetowej, szła po pistacje. Została zaatakowana...
Nagle uderzyły ją nudności gdy uświadomiła sobie dlaczego boli ją między udami i... między pośladkami. Zaczęła płakać, co zwróciło uwagę innych pacjentek. Jedna z nich pociągnęła za sznureczek i wkrótce do pokoju wpadła pielęgniarka.
- Budjet haraszo. - Powiedziała łagodnie i wstrzyknęła coś do ręki dziewczyny. Gdy ta chciała zaoponować, poczuła, że nie może ruszyć lewą ręką. Spojrzała w jej stronę. Nie było jej. Straciła przytomność.
Większość następnych dni przespała. Ból powoli mijał, poza bólami fantomowymi, które miała mieć już do końca życia. I nieżycia. Wakacje spędziła w szpitalu. Mimo wszystko uparła się, aby skończyć szkołę. Na początku było ciężko. Patrzono na nią jako na odmieńca, znajomi odwrócili się od niej. Nigdy więcej nie poszła po pistacje. Nigdy więcej nie zagłębiała się w uliczki moskiewskie i nie wychodziła po zmroku.
Ostatni rok nauki był dla niej okropny też z innego powodu. Nikt poza matką Natashy nie wiedział o gwałcie. Dziewczyna nie chciała uczestniczyć w śledztwie. Nie chciała by ta informacja gdzieś się wydostała. Dlatego też końskie zaloty, którym zostawała poddawana przez dojrzewających rówieśników były dla niej nieznośne. Do tego musiała nauczyć się nie używać lewej ręki, co okazywało się być naprawdę trudne. Nie mogła przytrzymać zginającego się rogu zeszytu, otworzyć drzwi podczas trzymania czegoś, czy zawiązać gumki na włosach. Trudniej jej było zachować postawę szermierczą (nie mówiącc o ubieraniu kaftana, po prostu nie robiła tego sama) i nie mogła już tańczyć z szaszkami. Niemniej zawsze miała zawsze jedną przy sobie. Czuła się wtedy bezpieczniej. Nawet jeżeli się na nią gapiono.
Napisała celująco egzaminy i wysłała zapytania do wszystkich uczelni w Paryżu. Kilka z nich odpowiedziało twierdząco. Dostała się nawet na studia programistyczne na jednej z mniejszych uczelni. Był to dla niej promyk światła. Wszystkie oszczędności matki wydały na bilet do Paryża i pierwsze mieszkanie. Zatrudniła się w sklepie komputerowym jako ekspedient. Nie była najlepszym pracownikiem przez swoją niepełnosprawność, ale ta gwarantowała jej posadę ze względu na obniżone podatki za pracownika.
Ułożyła sobie jakoś życie. Po wakacjach, dobijając 18tkę, zaczęła trzyletnie studia informatyczne. W nowym miejscu zaczerpnęła nieco świeżego powietrza, ale nigdy nie zapomniała. Nie obawiała się już wszystkich, a studenci byli dla niej mili i pomocni, ale nie była w stanie zostawać sam na sam z innym chłopakiem, a nauczyciele wzbudzali w niej strach. Marzyła o tym, by po studiach zatrudnić się zdalnie w firmie tworzącej gry. Miała nadzieję, że nie musi do tego kontynuować kolejnych dwóch lat.
Gdy skończyła uczelnię w wieku 22 lat, zaszyła się w swoim mieszkaniu, grając w gry i pisząc oprogramowania pod pseudonimem Shuuin. Rzuciła pracę w sklepie po incydencie z agresywnym klientem dwa lata temu. Niemniej udawało się jej utrzymywać i pisać do matki, że wszystko jest w porządku. Pod koniec września została zaproszona na imprezę organizowaną przez jej rocznik. Uznała, że pójdzie. Cały wieczór spędziła pod ścianą i wyszła dość wcześnie, bo jeszcze tego samego dnia. Niebo było czarne, ale wszędzie było jasno za sprawą latarni.
- Przykro mi, że czekałaś skarbie. - Usłyszała donośny głos obok siebie, po czym nieznajomy wciągnął ją w uliczkę. Próbowała się wyrywać, sięgnąć chociaż po motylka, jakiego miała w kieszeni, ale ze skrępowaną za plecami ręką było to po prostu niemożliwe. Przeżyła gwałt po raz wtóry, gdy oberwała kolanem w brzuch. Czterech młodych mężczyzn zaczęło przeszukiwać jej kieszenie, bijąc do nieprzytomności po twarzy i brzuchu. Gdy wyciągnęli z jej kieszeni nóż motylkowy, doszli do wniosku, że użyją go i pozbędą się świadka.
Odgłosy szamotaniny usłyszał swoimi wampirzymi zmysłami Sylvain Favreau. Gdy przybył na miejsce, dziewczyna została już dwukrotnie ugodzona w brzuch. Wpadłszy w gniew zabił trzech oprychów, nokautując czwartego. Wstrzyknął dziewczynie swój jad i zabrał dziewczynę do siebie. Ze swojej piwnicy zrobił zaś izbę wytrzeźwień dla pierwszego posiłku Natashy. Dopiero się przebudzi.
- Na kakoy ty storone? - Usłyszała za swoimi plecami. Rozejrzała się. Lokalne dresy zwykle jej nie zaczepiały, bo ją znały. Musiał to być ktoś nowy. Ktoś kto dopiero zaczął wychowywać się na ulicy. Odwróciła się, namierzyła wzrokiem coraz bardziej zbliżającego się dresiarza. Wyszła mu naprzód szybkim krokiem zakończonym soczystym kopniakiem prosto między nogi chłopaka. Dopiero wtedy dostrzegła, że miał w dłoni nóż, ale nie było to ważne, bo biedak zwijał się teraz na chodniku.
Pobiegła do domu.
- Zdraswujcie! - Rzuciła, jak gdyby nigdy nic. Matka gotująca obiad odpowiedziała na pozdrowienie i zapytała o zakupy.
- Udałoś ih kupić. - Odparła, pokazując dużą paczkę pistacji. Natasha wyjęła drewnianą miskę i nasypała pistację do środka. Resztę popołudnia oglądała francuskie filmy, które pomagały się jej rozwijać. Miała w planach wyjechać na studia do Paryża za dwa lata, gdy skończy szkołę ogólnokształcącą. Chciała uczyć się programowania. Rozmawiała o tym z rodzicami. Było wiele szkół w Moskwie, ale odkąd była na wymianie uczniowskiej w pierwszym roku ogólniaka, była tak oczarowana kulturą Paryską, że zdecydowała się, jak większość jej znajomych, wyjechać za granicę. Zaczęły się wakacje, został tylko rok nauki, a potem hulaj dusza, piekła nie ma.
Przysiadła do romansidła, rzecz jasna w języku francuskim. Była już tak biegła w tym języku, że niewiele ją zaskakiwało. Z dnia na dzień uczyła się więcej i więcej. Do tego w kafejkach internetowych starała się uczyć języków programowania. Wydawało się, że wszystko szło dobrze.
Rozwijała się jako szermierz miecza i szabli, a czasem tańczyła z szaszką. MIała wszystko, choć mieszkała dość ubogo.
Do jednego z tych wieczorów w środku lata, gdy znowu poszła po pistacje...
+18
Zanim dotarła do sklepu, zobaczyła kilku podpitych Sebów siedzących na tyłach monopolowego. Postanowiła pójść na około, ale bezpieczniejszą trasą. Na swoje nieszczęście, sklep sam w sobie był w jednym zaułków. Zanim skręciła po raz ostatni, ktoś złapał ją za ramię. Odruchowo podniosła nogę i wcisnęła piętę w śródstopie napastnika. Gdy ją puścił, obróciła się by poprawić kopniakiem. Jakkolwiek udało się jej, zobaczyła, że napastników było trzech. Jeden zwijał się na ziemi, ale pozostali dwaj złapali ją za ramiona i nie dali się tak łatwo znokautować. Gdy zrobili błąd, wcisnęła jednemu z nich palce w krtań, ale szybko została oddzielona od przegrywającego napastnika. Ten odzyskał oddech i kopnął kolanem brzuch dziewczyny, nokautując ją na kilka chwil.
Nie wiedziała kiedy rozdarto jej koszulkę i zerwano stanik. Kuląc nogi próbowała nie doprowadzić do utraty spodni i bielizny. Zaczęła krzyczeć, ale odebrano jej mowę potężnym uderzeniem w policzek. Pociemniało jej w oczach. Straciła spodnie. Stawiała się. Zaczęto ją kopać. Zasłaniała się ramionami. Nie wiedziała czy walczyła minutę czy kilka, czy może kilkanaście. Jej dziewictwo zostało utracone. Mimo to walczyła dalej, mimo że miała w ustach knebel z własnych majtek. W końcu coś chrupnęło, gdy jeden z napastników szarpnął jej ramię.
Gdy ocknęła się w szpitalu miała na sobie szpitalne ciuchy, bolało ją całe ciało, do prawej ręki miała podłączoną kroplówkę. Czuła przerażające zimno wtłaczanego do organizmy płynu. Jak przez mgłę pamiętała ostatnie wydarzenia. Kolejno przypominała sobie cały tamtejszy dzień. Wracała z kafejki internetowej, szła po pistacje. Została zaatakowana...
Nagle uderzyły ją nudności gdy uświadomiła sobie dlaczego boli ją między udami i... między pośladkami. Zaczęła płakać, co zwróciło uwagę innych pacjentek. Jedna z nich pociągnęła za sznureczek i wkrótce do pokoju wpadła pielęgniarka.
- Budjet haraszo. - Powiedziała łagodnie i wstrzyknęła coś do ręki dziewczyny. Gdy ta chciała zaoponować, poczuła, że nie może ruszyć lewą ręką. Spojrzała w jej stronę. Nie było jej. Straciła przytomność.
Większość następnych dni przespała. Ból powoli mijał, poza bólami fantomowymi, które miała mieć już do końca życia. I nieżycia. Wakacje spędziła w szpitalu. Mimo wszystko uparła się, aby skończyć szkołę. Na początku było ciężko. Patrzono na nią jako na odmieńca, znajomi odwrócili się od niej. Nigdy więcej nie poszła po pistacje. Nigdy więcej nie zagłębiała się w uliczki moskiewskie i nie wychodziła po zmroku.
Ostatni rok nauki był dla niej okropny też z innego powodu. Nikt poza matką Natashy nie wiedział o gwałcie. Dziewczyna nie chciała uczestniczyć w śledztwie. Nie chciała by ta informacja gdzieś się wydostała. Dlatego też końskie zaloty, którym zostawała poddawana przez dojrzewających rówieśników były dla niej nieznośne. Do tego musiała nauczyć się nie używać lewej ręki, co okazywało się być naprawdę trudne. Nie mogła przytrzymać zginającego się rogu zeszytu, otworzyć drzwi podczas trzymania czegoś, czy zawiązać gumki na włosach. Trudniej jej było zachować postawę szermierczą (nie mówiącc o ubieraniu kaftana, po prostu nie robiła tego sama) i nie mogła już tańczyć z szaszkami. Niemniej zawsze miała zawsze jedną przy sobie. Czuła się wtedy bezpieczniej. Nawet jeżeli się na nią gapiono.
Napisała celująco egzaminy i wysłała zapytania do wszystkich uczelni w Paryżu. Kilka z nich odpowiedziało twierdząco. Dostała się nawet na studia programistyczne na jednej z mniejszych uczelni. Był to dla niej promyk światła. Wszystkie oszczędności matki wydały na bilet do Paryża i pierwsze mieszkanie. Zatrudniła się w sklepie komputerowym jako ekspedient. Nie była najlepszym pracownikiem przez swoją niepełnosprawność, ale ta gwarantowała jej posadę ze względu na obniżone podatki za pracownika.
Ułożyła sobie jakoś życie. Po wakacjach, dobijając 18tkę, zaczęła trzyletnie studia informatyczne. W nowym miejscu zaczerpnęła nieco świeżego powietrza, ale nigdy nie zapomniała. Nie obawiała się już wszystkich, a studenci byli dla niej mili i pomocni, ale nie była w stanie zostawać sam na sam z innym chłopakiem, a nauczyciele wzbudzali w niej strach. Marzyła o tym, by po studiach zatrudnić się zdalnie w firmie tworzącej gry. Miała nadzieję, że nie musi do tego kontynuować kolejnych dwóch lat.
Gdy skończyła uczelnię w wieku 22 lat, zaszyła się w swoim mieszkaniu, grając w gry i pisząc oprogramowania pod pseudonimem Shuuin. Rzuciła pracę w sklepie po incydencie z agresywnym klientem dwa lata temu. Niemniej udawało się jej utrzymywać i pisać do matki, że wszystko jest w porządku. Pod koniec września została zaproszona na imprezę organizowaną przez jej rocznik. Uznała, że pójdzie. Cały wieczór spędziła pod ścianą i wyszła dość wcześnie, bo jeszcze tego samego dnia. Niebo było czarne, ale wszędzie było jasno za sprawą latarni.
- Przykro mi, że czekałaś skarbie. - Usłyszała donośny głos obok siebie, po czym nieznajomy wciągnął ją w uliczkę. Próbowała się wyrywać, sięgnąć chociaż po motylka, jakiego miała w kieszeni, ale ze skrępowaną za plecami ręką było to po prostu niemożliwe. Przeżyła gwałt po raz wtóry, gdy oberwała kolanem w brzuch. Czterech młodych mężczyzn zaczęło przeszukiwać jej kieszenie, bijąc do nieprzytomności po twarzy i brzuchu. Gdy wyciągnęli z jej kieszeni nóż motylkowy, doszli do wniosku, że użyją go i pozbędą się świadka.
Odgłosy szamotaniny usłyszał swoimi wampirzymi zmysłami Sylvain Favreau. Gdy przybył na miejsce, dziewczyna została już dwukrotnie ugodzona w brzuch. Wpadłszy w gniew zabił trzech oprychów, nokautując czwartego. Wstrzyknął dziewczynie swój jad i zabrał dziewczynę do siebie. Ze swojej piwnicy zrobił zaś izbę wytrzeźwień dla pierwszego posiłku Natashy. Dopiero się przebudzi.
ciekawostki
Potrafi władać mieczem i szablą;
Potrafi tańczyć z szaszkami;
Jest informatykiem-programistą;
Zna podstawy Krav Magi;
Potrafi tańczyć z szaszkami;
Jest informatykiem-programistą;
Zna podstawy Krav Magi;