Liczba postów : 12
Seraphine Ainsword
podstawowe
wiek: 29 lat (0)
rasa: Człowiek (URODZONY)
pochodzenie: Londyn, Anglia
wizerunek: Dove Cameron
rola we frakcji: ~
znaki szczególne
Niska i drobna. Poza tym raczej nie ma takiego swojego charakterystycznego czegoś.
Niska i drobna. Poza tym raczej nie ma takiego swojego charakterystycznego czegoś.
biografia
Urodziłam się w Londynie, ale moja mama zdecydowanie nie była gotowa na posiadanie dziecka. Zresztą z tego, co udało mi się wyliczyć miała 17 lat, kiedy przyszłam na świat. Urodziłam się w bardzo konserwatywnej i religijnej rodzinie. Nic zatem dziwnego, że dziadkowie mnie i mamę zamknęli na strychu i nie pozwalali się pokazywać na oczy. Nic też dziwnego, że mama sobie z tym wszystkim nie radziła. Jej życie zmieniło się nie do poznania i jeszcze musiała sobie radzić z dzieckiem i nie mogła liczyć na niczyją pomoc. Było jej ciężko.
Na szczęście lub nieszczęście później dziadkowie zaczęli pomagać. Miałam jakieś cztery latka, gdy ich pierwszy raz poznałam. Babcia była bardzo zła, że nie mówię i średnio chodzę. O wszystko obwiniała mamę, która zdaniem babci za dużo się nad sobą użalała, a za mało uwagi mi poświęcała. Oczywiście jako dziecko nie rozumiałam, co jest nie tak z tą relacją.
Kiedy skończyłam sześć lat i nadal niewiele mówiłam. Odzywałam się jedynie do mamy i moich przyjaciół o których nikt nie wiedział, babcia i dziadek nie zasłużyli na ten przywilej. Babcia stwierdziła, że powinnam iść do szkoły... byłam szczęśliwa, bo miałam nadzieję, że poznam inne dzieci. Niestety do niczego takiego nie doszło. Babcia jako stara nauczycielka zdecydowała się na nauczanie domowe. Jakimś cudem udało jej się to załatwić i... cóż uczyła mnie i zmuszała do mówienia i wielu innych rzeczy.
Mama zaczęła wychodzić, ale ja nadal tkwiłam uwięziona na strychu i domu razem z dziadkami. Ponoć byłam złym dzieckiem i dlatego nie mogłam wyjść. Musiałam się uczyć i mogłam rozmawiać tylko z moimi przyjaciółmi, o których nikt inny nie wiedział. Z Nią i Nim. Właściwie to On podpowiedział mi, że jeśli babcia się pochoruje, to ja będę mogła wyjść. I tak zaczęłam babci podrzucać do herbaty trutkę dla gryzoni, którą znalazłam w piwnicy. Co ważniejsze... miał rację. jak babcia zaczęła chorować, to nie mogła już dłużej mnie uczyć. W ten sposób mogłam iść do szkoły średniej, gdzie poznałam inne dzieciaki.
W szkole podjęłam decyzję, że zrobię wszystko byle tylko dziadkowie nie mogli mnie znów uwięzić z dala od ludzi. Wtedy Ona wyszła z pomysłem, że mogłabym uciec do innego kraju. Jednak by to zrobić potrzebowałam pieniędzy i w miarę możliwości nauczyć się innego języka. Padło na Francję. Była wystarczająco blisko, a francuskiego mogłam się uczyć w szkole i nie wzbudzało to niczyich podejrzeń. Właściwie to babcia była szczęśliwa, że tak mocno angażowałam się w naukę. W czasie szkoły zbierałam każdy grosz, który wpadał mi w ręce. Chowałam je pod jedną z desek, by nikt nie znalazł moich pieniędzy. Tam chowałam również inne, ważne dla mnie rzeczy.
Babcia, chociaż kiepsko było z jej zdrowiem, nadal często krzyczała na moją mamę i na mnie. Dziadek bił zarówno mnie jak i matkę. W końcu moja rodzicielka nie wytrzymała. To ja znalazłam ją wiszącą na strychu. Powiesiła się na kablu, który znalazła w jednym z kartonów. Mocno to mną wstrząsnęło. Zaś On stwierdził, że coś takiego nigdy nie powinno mieć miejsca. Że mama na to nie zasłużyła. Razem obmyśliliśmy plan pozbycia się babci i dziadka. Nie było to trudne, bo myśleli, że nie mam siły potrzebnej by się im sprzeciwić. Na szczęście nie byłam sama. Miałam Ich.
Babcia zmarła, jak miałam siedemnaście lat. Stopniowo zwiększana ilość trucizny w końcu pokonała jej organizm. Oczywiście przyczyniła się do tego również upartość samej babci i jej brak zaufania do służby zdrowia. Dziadek dołączył do babci chwilę po moich osiemnastych urodzinach. A ja mogłam się udać gdzie chciałam. Więc poszłam do college i uczyłam się na technika akustyki. Dzięki temu zdobyłam pracę w radiu. Najpierw jako technik, ustawiałam sprzęt pod audycje i zajmowałam się, by spikerzy dobrze brzmieli, a także muzyka była dobrze przycięta i dopasowana.
Po skończeniu dwudziestego drugiego roku życia wyjechałam z Londynu, do upragnionego Paryżu. Od tego czasu pracuję w Paryskim radiu, a Oni się mną opiekują.
Na szczęście lub nieszczęście później dziadkowie zaczęli pomagać. Miałam jakieś cztery latka, gdy ich pierwszy raz poznałam. Babcia była bardzo zła, że nie mówię i średnio chodzę. O wszystko obwiniała mamę, która zdaniem babci za dużo się nad sobą użalała, a za mało uwagi mi poświęcała. Oczywiście jako dziecko nie rozumiałam, co jest nie tak z tą relacją.
Kiedy skończyłam sześć lat i nadal niewiele mówiłam. Odzywałam się jedynie do mamy i moich przyjaciół o których nikt nie wiedział, babcia i dziadek nie zasłużyli na ten przywilej. Babcia stwierdziła, że powinnam iść do szkoły... byłam szczęśliwa, bo miałam nadzieję, że poznam inne dzieci. Niestety do niczego takiego nie doszło. Babcia jako stara nauczycielka zdecydowała się na nauczanie domowe. Jakimś cudem udało jej się to załatwić i... cóż uczyła mnie i zmuszała do mówienia i wielu innych rzeczy.
Mama zaczęła wychodzić, ale ja nadal tkwiłam uwięziona na strychu i domu razem z dziadkami. Ponoć byłam złym dzieckiem i dlatego nie mogłam wyjść. Musiałam się uczyć i mogłam rozmawiać tylko z moimi przyjaciółmi, o których nikt inny nie wiedział. Z Nią i Nim. Właściwie to On podpowiedział mi, że jeśli babcia się pochoruje, to ja będę mogła wyjść. I tak zaczęłam babci podrzucać do herbaty trutkę dla gryzoni, którą znalazłam w piwnicy. Co ważniejsze... miał rację. jak babcia zaczęła chorować, to nie mogła już dłużej mnie uczyć. W ten sposób mogłam iść do szkoły średniej, gdzie poznałam inne dzieciaki.
W szkole podjęłam decyzję, że zrobię wszystko byle tylko dziadkowie nie mogli mnie znów uwięzić z dala od ludzi. Wtedy Ona wyszła z pomysłem, że mogłabym uciec do innego kraju. Jednak by to zrobić potrzebowałam pieniędzy i w miarę możliwości nauczyć się innego języka. Padło na Francję. Była wystarczająco blisko, a francuskiego mogłam się uczyć w szkole i nie wzbudzało to niczyich podejrzeń. Właściwie to babcia była szczęśliwa, że tak mocno angażowałam się w naukę. W czasie szkoły zbierałam każdy grosz, który wpadał mi w ręce. Chowałam je pod jedną z desek, by nikt nie znalazł moich pieniędzy. Tam chowałam również inne, ważne dla mnie rzeczy.
Babcia, chociaż kiepsko było z jej zdrowiem, nadal często krzyczała na moją mamę i na mnie. Dziadek bił zarówno mnie jak i matkę. W końcu moja rodzicielka nie wytrzymała. To ja znalazłam ją wiszącą na strychu. Powiesiła się na kablu, który znalazła w jednym z kartonów. Mocno to mną wstrząsnęło. Zaś On stwierdził, że coś takiego nigdy nie powinno mieć miejsca. Że mama na to nie zasłużyła. Razem obmyśliliśmy plan pozbycia się babci i dziadka. Nie było to trudne, bo myśleli, że nie mam siły potrzebnej by się im sprzeciwić. Na szczęście nie byłam sama. Miałam Ich.
Babcia zmarła, jak miałam siedemnaście lat. Stopniowo zwiększana ilość trucizny w końcu pokonała jej organizm. Oczywiście przyczyniła się do tego również upartość samej babci i jej brak zaufania do służby zdrowia. Dziadek dołączył do babci chwilę po moich osiemnastych urodzinach. A ja mogłam się udać gdzie chciałam. Więc poszłam do college i uczyłam się na technika akustyki. Dzięki temu zdobyłam pracę w radiu. Najpierw jako technik, ustawiałam sprzęt pod audycje i zajmowałam się, by spikerzy dobrze brzmieli, a także muzyka była dobrze przycięta i dopasowana.
Po skończeniu dwudziestego drugiego roku życia wyjechałam z Londynu, do upragnionego Paryżu. Od tego czasu pracuję w Paryskim radiu, a Oni się mną opiekują.
ciekawostki
Nigdy nie przedstawia się pełnym imieniem, zawsze jego skróconą wersją;
Odkąd sięga pamięcią towarzyszą jej dwa głosy: Ona i On - kim są? Nie wie, ale słucha ich;
Mówi bardzo dobrze po francusku, niemal nie słychać że to jej drugi język;
Nigdy nie poznała swojego biologicznego ojca, nawet jej na tym nie zależy;
Lubi operę, musicale i teatr. Rzadko sobie jednak na to pozwala;
Ma lekkie problemy z pamięcią krótkotrwałą i w sumie tą drugą również. Na razie nie przeszkadza jej to w życiu, ale wynikają z tego śmieszne sytuacje;
Jej głos jest na tym etapie całkiem rozpoznawalnym, za sprawą prowadzonych przez nią audycji. Gorzej z twarzą;
Ma słuch absolutny i bardzo dobrą pamięć z tym związaną, dzięki temu bez problemu zapamiętuje utwory oraz piosenki;
Nie ma ni grosza pamięci wzrokowej;
Cierpi na lekką synestezję. Kolory i dźwięki lubią tworzyć harmonijną całość ze smakiem;
Ma słabość do dojrzałych kobiecych głosów i bardzo niskiego głosu u mężczyzn;
Uwielbia wszystkie efekty dźwiękowe, jakie można nałożyć komputerowo na ludzki głos;
Zapytana, nie przyzna się, ale uwielbia piosenkę "Still Alive" z gry Portal;
Odkąd sięga pamięcią towarzyszą jej dwa głosy: Ona i On - kim są? Nie wie, ale słucha ich;
Mówi bardzo dobrze po francusku, niemal nie słychać że to jej drugi język;
Nigdy nie poznała swojego biologicznego ojca, nawet jej na tym nie zależy;
Lubi operę, musicale i teatr. Rzadko sobie jednak na to pozwala;
Ma lekkie problemy z pamięcią krótkotrwałą i w sumie tą drugą również. Na razie nie przeszkadza jej to w życiu, ale wynikają z tego śmieszne sytuacje;
Jej głos jest na tym etapie całkiem rozpoznawalnym, za sprawą prowadzonych przez nią audycji. Gorzej z twarzą;
Ma słuch absolutny i bardzo dobrą pamięć z tym związaną, dzięki temu bez problemu zapamiętuje utwory oraz piosenki;
Nie ma ni grosza pamięci wzrokowej;
Cierpi na lekką synestezję. Kolory i dźwięki lubią tworzyć harmonijną całość ze smakiem;
Ma słabość do dojrzałych kobiecych głosów i bardzo niskiego głosu u mężczyzn;
Uwielbia wszystkie efekty dźwiękowe, jakie można nałożyć komputerowo na ludzki głos;
Zapytana, nie przyzna się, ale uwielbia piosenkę "Still Alive" z gry Portal;