Liczba postów : 270
Pamiętaj aby dzień święty święcić i początku urlopu, rozpoczętego w piątek ubiegłego miesiąca, nigdy się nie lękać. Tak musiała pomyśleć sobie czwórka znajomych, zestaw duo w wariancie ona i on, którzy rozłożyli się na obrzeżach miasta. Absolutny standard, dwa autka, stolik, podwójny namiot i cztery krzesełka z plastiku, grill i całe to oporządzenie, muzyczka, mięsko i alkohol. No sielanka, słowo daję, nic tylko naśladować i odpoczywać z dala od siedzib korposzczurów i kołchozów! I jak to zwykle bywa, trwało do późnych godzin nocnych, gdzie poziom hałasu i ubawienia był wprost proporcjonalny do zaburzenia percepcji oraz racjonalnego myślenia.
Na całe szczęście policja moralna czuwała… tak jakby. Tak się składało, zupełnym przypadkiem uwierzy pan Panie Frerdku, że w tym czasie Val (w stereotypowym dresie i t-shircie z Kaczorem Donaldem) i Alex wybrali się na polowanie. Kwestia dojazdu w tę okolicę, no ujmijmy to tak, indywidualnie ale z założeniem szukania żarełka na peryferiach, co by nie było za łatwo. Ona zjawiła się na miejscu swą podrasowaną, czarną betką, pozostawioną poza zasięgiem ludzkiego słuchu.
- Chyba balanga dobiega końca - wyszeptała, spoglądając w kierunku młodych i nawalonych, niezgrabnie zgarniających brudne, jednorazowe talerzyki i tego typu tałatajstwo względnie w jedno miejsce. Przy odrobinie szczęścia powinni wygasić grilla i paść jak kłody… w teorii… - Szkoda, że nie mają osobnych namiotów - dodała z westchnięciem, bo to ułatwiłoby sprawę i zniwelowało ryzyko wpadki, choć te i tak nie powinno być za wysokie. Los jednak miał inne plany, gdyż ruda laska zajęła się „duszeniem” płomienia, brunet kierował się w kierunku zarośli (prosto na wampirzą pozycję) z zamiarem odcedzenia kartofelków, a blond parka zajęła się obściskiwaniem samych siebie.
Taki to bufet na którym przyszło im się posilać…
@Alexandre Van der Eretein
Na całe szczęście policja moralna czuwała… tak jakby. Tak się składało, zupełnym przypadkiem uwierzy pan Panie Frerdku, że w tym czasie Val (w stereotypowym dresie i t-shircie z Kaczorem Donaldem) i Alex wybrali się na polowanie. Kwestia dojazdu w tę okolicę, no ujmijmy to tak, indywidualnie ale z założeniem szukania żarełka na peryferiach, co by nie było za łatwo. Ona zjawiła się na miejscu swą podrasowaną, czarną betką, pozostawioną poza zasięgiem ludzkiego słuchu.
- Chyba balanga dobiega końca - wyszeptała, spoglądając w kierunku młodych i nawalonych, niezgrabnie zgarniających brudne, jednorazowe talerzyki i tego typu tałatajstwo względnie w jedno miejsce. Przy odrobinie szczęścia powinni wygasić grilla i paść jak kłody… w teorii… - Szkoda, że nie mają osobnych namiotów - dodała z westchnięciem, bo to ułatwiłoby sprawę i zniwelowało ryzyko wpadki, choć te i tak nie powinno być za wysokie. Los jednak miał inne plany, gdyż ruda laska zajęła się „duszeniem” płomienia, brunet kierował się w kierunku zarośli (prosto na wampirzą pozycję) z zamiarem odcedzenia kartofelków, a blond parka zajęła się obściskiwaniem samych siebie.
Taki to bufet na którym przyszło im się posilać…
@Alexandre Van der Eretein
milestone 250
Napisałeś 250 postów!