12/04/23 - Oj to tam, to tylko zadrapanie...

2 posters

Go down

Ashley J. Blake

Ashley J. Blake
Liczba postów : 208
Można by powiedzieć, że dzień jak co dzień. czy jednak faktycznie tak było? No nie do końca. Otóż zazwyczaj blondynka jest w gdzieś w klubie, lub też kogoś szkoli. tego dnia było jednak nieco inaczej. Otóż barmanka ani nie siedziała w klubie szykując się do kolejnej, ciężkiej nocy, ani nie szkoliła nikogo pod względem walki czy też strzelania z różnorodnej broni. Miała dzień wolny tylko i wyłącznie dla siebie, i na własne zachcianki.
Dla ciekawskich, poza Jeepem, który miała zakupiony jakiś czas temu, posiadała klasycznego harleya, na którym od czasu do czasu lubiła sobie pojeździć. Fakt, iż tereny były zupełnie inne niż te w jej rodzimym kraju, ale nadal piękne. Było już całkiem ciepło, więc uważała, że jest to idealny czas na przejażdżkę tymże klasykiem. Spakowała sobie torby, w których miała małe co nieco do jedzonka, dodatkowe wdzianko na wszelki wypadek i wyruszyła w trasę. Dzień upływał przyjemnie, ale czym bliżej było nocy, tym mocniej dzwonił w głowie dzwoneczek, iż należy powrócić do mieszkania. To nie tak, by bała się przespać pod gołym niebem. Nie była przygotowana na nocną drzemkę, a poza tym zawsze lepiej spało się we własnym wyrku...
No ale mniejsza o to. przyszedł czas powrotu do Paryża i już była tak blisko, na bocznej drodze... niestety jakiś gnojek postanowił świsnąć tuż obok niej, gdy spokojnie sobie jechała, zajechać jej drogę wjeżdżając aż na pobocze i sypiąc w nią żwirem. trafiło w jej oczy, zachwiała się i uskuteczniła na szczęście bezpieczną zwrotkę z upadkiem na bok. O tyle dobrze, ze nie jechała szybko, tylko rekreacyjnie, zwalniając przed zakrętem. Wylądowała na poboczu, nieco poobcierana, a na pewno wkurwiona. Koleś zwiał oczywiście, a kilka aut, które ją minęło, nie miało zamiaru się zatrzymać. Chwilę leżała sobie w trawie ze swym motorem próbując ochłonąć i zastanowić się odpowiednio, czy na pewno nic takiego jej nie boli by wstać. Wolała nie działać pochopnie w tym wypadku. Miała na sobie skórzane spodnie z ochraniaczami na kolanach, kurtkę skórzaną z amerykańską flagą na plecach i rękawiczki, lecz te nie zakrywały całych palców. Kask nie był pełen, tylko bardziej charakterystyczny do użytku przy tego typu motorach.

@Dmitriy Voronov
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Dmitriy Voronov

Dmitriy Voronov
Liczba postów : 10
Minęło już trochę czasu odkąd przeniósł się do Paryża. Los był dla niego nader łaskawy, bo niemal od razu znalazł pracę a to pozwoliło mu na kupienie skromnego domku na przedmieściach i samochodu, którym mógł dojeżdżać do pracy i... poza miasto, gdy tego wymagała pora miesiąca. Nie narzekał, jeśli nie liczyć samopoczucie - wiedział, że im dłużej pozostanie bez Alfy, będzie z nim źle lecz jakoś... nie mógł znaleźć sobie stada, przy którym zagrzałby miejsce na dłużej. Miewał problemy z koncentracją w pracy, ale nadal był świetnym medykiem, dlatego też chociaż często zostawał po godzinach, był usatysfakcjonowany tym, co robił.
Tego dnia skończył wcześniej i postanowił wybrać się na małe zakupy. Nie potrzebował reprymendy by wiedzieć, że jako lekarz pracujący w szpitalu musiał prezentować się nienagannie, choćby przez wzgląd na swoje wykształcenie - a mógł się pochwalić naprawdę dobrym CV. Wizytę w kilku sklepach zaliczył szybko a wracając zajechał jeszcze do jednego z barów serwujących fast foody. Nie przepadał za niezdrowym żarciem, ale dziś nie chciało mu się niczego gotować. Z resztą... w gotowaniu akurat był beznadziejny.
Siedząc za kółkiem białej Toyoty RAV4, jechał spokojnym tempem w stronę domu i podgryzając hamburgera słuchał muzyki. Był zmęczony, jak zawsze, ale na tyle jeszcze przytomny by nie martwić się, że stanowi dla kogokolwiek zagrożenie. Wpychając do ust ostatni kawałek, uśmiechnął się zadowolony i otrzepał ręce. Zostawił na siedzeniu obok bałagan w postaci pudełek po jedzeniu, ale jak tylko dotrze do domu, posprząta śmieci. Był już niedaleko.
Gdy akurat piosenka docierała do momentu który mu się podobał i gdy właśnie otwierał usta by zaśpiewać razem z piosenkarzem refren, zauważył na poboczu wywrócony motocykl. Niewiele myśląc, zajechał na bok i zatrzymał SUVa na żwirze. Szybko wyłączył samochód i wyskoczył z niego jak poparzony, za cel obierając sobie leżącą w trawie maszynę i... człowieka.
Miał na sobie ciemne spodnie i białą koszulę, rozpiętą przy szyi tak, że odsłaniała sporo tatuażu. Miał też podwinięte rękawy - skóra prawej ręki nosiła ślady po rozległym poparzeniu, z dawnych lat. Włosy miał rozpuszczone, opadały falą na ramiona. Niebieskie oczy przeskakiwały po ciele motocyklisty, poszukując obrażeń.
- Proszę się nie ruszać, jestem lekarzem, pomogę. Nazywam się Voronov. - powiedział przykucając przy leżącym w trawie człowieku. Dopiero z tej odległości zauważył, że była to kobieta i na pierwszy rzut oka wydawała się być jedynie poobijana i podrapana.
- Miała pani wypadek, czy coś szczególnie boli lub doskwiera? - zapytał prawie od razu - Proszę nie wstawać, muszę sprawdzić czy z szyją wszystko w porządku. - dodał pochylając się nad nią mocno, tak że kosmyki jego włosów połaskotały ją po policzkach. Wsunął dłonie na kark kobiety i przejechał palcami po kręgosłupie, marszcząc brwi. W zasadzie gdyby czuła ból, już by o tym wiedział, ale istniało niebezpieczeństwo, że w wyniku wypadku jest teraz sparaliżowana.
- Jak ma pani na imię? - zapytał po chwili, nadal ją dotykając - Pamięta pani który dziś dzień?

@Ashley J. Blake

Ashley J. Blake

Ashley J. Blake
Liczba postów : 208
Blondynka patrzyła w niebo wyrównując swój oddech i uspokajając galopujące po wywrotce serce. Na chwilę nawet przymknęła oczy olewając totalnie całe otoczenie i ruch na drodze. Była i tak na poboczu, więc w sumie nie robiło jej, czy wstanie już zaraz, czy dopiero za chwilę. W sumie i tak nie miała pewności, czy jej motor przy okazji się nie uszkodził. To była akurat jedna, wielka niewiadoma w tej chwili. Wystarczyłoby przerwanie jednego kabelka i było by po ptokach.
Usłyszała zatrzymujące się auto, więc powoli otworzyła swe oczy dostrzegając, jak białowłosy mężczyzna do niej podbiega. Zamruczała zadowolona, gdy nad nią się pochylił i zaczął badać jej kark.
- Tak mi dobrze, tak mi rób - zachichotała. - A już myślałam, że to anioł przybył z tak cudownymi, białymi włosami i przyjemnym dotykiem - stwierdziła wesoło. Czuła się poobijana, ale generalnie nic wielkiego jej nie dolegało. Sięgnęła dłonią do jego policzka patrząc w jego cudnie niebieskie oczy. - Mam wrażenie, że chcesz mnie teraz zahipnotyzować. W sumie nie miałabym nic przeciwko. Leży mi się całkiem wygodnie, choć jakiś kamyk uwiera mi w plecy. - Blondynka ponownie się lekko zaśmiała. - Mam na imię Ashley i tak, jest dwunasty kwietnia, całkiem ładna pogoda, ale zaczyna zapadać zmrok. Jakiś idiota zajechał mi drogę i sypnął mi żwirem prosto w oczy, bo przecież z taką prędkością miał problem wyrobić się na zakręcie. Nie martw się Aniołku, nic mi nie jest, tylko chciałam złapać oddech nim wstanę. Na szczęście wiem jak radzić sobie z takimi upadkami. Nie wiem tylko jak moja maszyna - stwierdziła teraz nieco bardziej zamyślona. Zachichotała zaraz znowu. - Pewnie nie raz masz tak gadatliwych pacjentów co? Mam nadzieję, że nie jestem utrapieniem - puściła mu przy tym oczko.
Pomimo zakazu od pana doktorka i tak postanowiła spróbować usiąść. Co prawda ryzykowała tym przerwanie przyjemnego dotyku na karku, ale zarazem no... Nic takiego jej nie było. Chociaż.. Może lepiej poudawać i niech ją dokładniej obada? Z drugiej zaś strony szkoda by było by rozcinano jej wdzianka tak wszem i wobec na poboczu. W jego aucie to już zupełnie inna kwestia. Tam, to mógłby już z nią robić co by chciał, nie miałaby nic przeciwko temu. Ciężko było bowiem odciągnąć wzrok od tych niebieskich oczu i pięknych włosów. A te tatuaże.... Mrauuu... Poparzenia? Miała totalnie wylane na to. Każdy coś przeszedł w życiu, a takie znamiona stanowczo jej nie odstraszały. Opowiadały one swoją historię, której była teraz bardzo ciekawa.

@Dmitriy Voronov
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Dmitriy Voronov

Dmitriy Voronov
Liczba postów : 10
Skupiony na sprawdzaniu kręgosłupa, zignorował pierwsze słowa kobiety, zrzucając jej zachowanie na szok. Nie wiedział jak mocno uderzyła się w głowę.
Porównanie go do anioła, chociaż miłe, bardzo mijało się z tym jaki Dmitriy był naprawdę a raczej... kim był. Długimi, smukłymi palcami, delikatnie acz stanowczo uciskał kark w poszukiwaniu jakichś alarmujących znaków. Pp dłuższej chwili po prostu zabrał ręce, uznając, że chyba wszystko jest okej. Zwłaszcza, że kobieta mówiła dalej.
Miał wątpliwości co do jej samopoczucia, ale mimo iż był medykiem, nie zamierzał się kłócić. Z natury był uległy i mimo iż potrafił postawić na swoim, dziś po prostu ustąpił, patrząc na nią z góry.
Była ładna, bardzo ładna. W jej oczach błyszczały psotne iskierki a uśmiech onieśmielał, pewnie dlatego na policzkach mężczyzny wykwitł rumieniec a twarz przybrała wyraz zakłopotania. A może to przez kolejne nazwanie go aniołem?
- N-nie jesteś utrapieniem, Ashley. - powiedział uciekając wzrokiem przed jej spojrzeniem, przyglądając się całemu ciału - Moim obowiązkiem jest udzielić ci pomocy, niezależnie od tego co powiesz. - bardzo łatwo przeszedł na "ty", co pozostało mu jeszcze po czasach spędzonych w dzikiej Rosji - Szczerze powiedziawszy... jesteś zaskakująco sympatyczna, jeśli wziąć pod uwagę, że przed chwilą miałaś wypadek. Chyba... mogę założyć, że nie jesteś poważnie ranna. - posłał jej nieśmiały uśmiech.
Pachniała wiatrem, trochę żwirem, słońcem... ale nie krwią. Nie mógł jej tego powiedzieć, nie mógł tak po prostu wypalić "hej, nie czuję juchy więc nie jesteś ranna, będzie dobrze".
Kiedy postanowiła się usiąść wyciągnął ku niej ręce ale nie zdążył zaprotestować. Zamiast tego na jego twarzy pojawiło się napięcie, ale widząc że Ashley układa się do siadu bez syków czy jęków oznaczających ból, odetchnął z ulgą.
- Powinienem zabrać cię do szpitala... - mruknął - Daj mi chwilę, zaraz wrócę. - dodał i skierował się w stronę samochodu. Otworzył drzwi pasażera, odsunął siedzenie maksymalnie do tyłu i opuścił oparcie. Wygrzebał z tylnej przestrzeni butelkę wody i przysunął bliżej apteczkę.
Nie minęła długa chwila a już był przy niej i pochylił się, ponownie muskając jej twarz końcami długich, jasnych włosów.
- Nie bój się, przeniosę cię w wygodniejsze miejsce i opatrzę otarcia. - powiedział i w zasadzie nie dał jej czasu do namysłu czy protestu. Wsunął ręce pod ciało i podniósł ją, trzymając w ramionach jakby niósł coś bardzo delikatnego. Nie potrzebował być siłaczem, by unieść człowieka jej postury, ale pewnie gdyby przyszło mu maszerować z nią daleko, zasapałby się. Dobrze, że samochód był niedaleko.
Ostrożnie posadził ją na miejscu pasażera, popychając delikatnie by położyła się na obniżonym oparciu. W porządku, nic wielkiego jej nie było, ale odpoczynek nie zaszkodzi.
Motocykl leżał nieopodal więc w razie czego nikt nie będzie w stanie go ukraść. Dmitriy stanął obok otwartych drzwi samochodu i zaoferował kobiecie butelkę wody.
- Myślę, że tu będzie ci wygodniej. - mruknął, nadal się rumieniąc - Jestem Dmitriy Voronov. - powtórzył, tym razem zdradzając jej imię i posłał jej szczery uśmiech. Jego twarz zdradzała zmęczenie: miał lekko podkrążone oczy, usta chociaż wygięte w uśmiechu delikatnie drżały.
- Hmm... Zabrzmi to może niegrzecznie, ale chciałbym byś pozbyła się części ubrań. - podjął po chwili - Wierzchnich. Chcę zdezynfekować otarcia. - dodał szybko, zakłopotany. Cóż, nie należał do tych, którzy już na pierwszym spotkaniu brną we flirt, licząc na wiadomy koniec. Taki już był - bardzo grzeczny, wycofany i dla wszystkich do rany przyłóż. Jednych to odrzucało, drugich przyciągało.

@Ashley J. Blake

Ashley J. Blake

Ashley J. Blake
Liczba postów : 208
Oh boy... On dopiero się przekona jak ta kobieta potrafi się zachować i nic z tych rzeczy nie jest wynikiem kondycji na tle medycznym. Chociaż... Kij wie, czy kiedyś jej rodzice przypadkiem każdego z dzieci nie upuścili na głowę, skoro tak się zamieszali w kwestiach życiowych. A może coś w stylu zamieszania dusz z ciałami i tak już pozostało? Chociaż nie, według filmów to byli świadomi tacy, że to nie ich ciała. Coś z umysłami ewidentnie... Tak... Na to by wychodziło w sumie, że gdzieś każde oberwało w głowę. No ale samej kobiecie nie przeszkadzał jej żywot ani trochę. Byłą szczęśliwa, choć niektórzy już poddawali to pod temat dyskusji. Pokazanie środkowego palca dla nich z szerokim uśmiechem na twarzy zawsze wywoływało najciekawsze reakcje. Not your bisness.
Ah ten jego rumienieć. Tym mocniej lśniły iskierki w jej oczach widząc jego reakcję na jej osobę. O tak, to lubiła. Nie była narcyzem, ale no... Lubiła przyciągać wzrok i widzieć reakcję innych na swoje poczynania. Lubiła obserwować, sprawdzać, poznawać.
- Cieszę się... Co do obowiązku... W teorii każdy ma obowiązek, tak samo jak zatrzymać się przy spowodowaniu wypadku. Było by ciekawie, gdyby każdy tak robił. Aczkolwiek... Wtedy byśmy się nie spotkali - powiedziała pogodnie. Zaśmiała się lekko na jego komentarz. - Gorsze rzeczy już mnie w życiu spotkały, ale ja niczym kot, wstaję, otrzepię się i idę ogarniać własny biznes - stwierdziła dalej chichocząc.
Czułą się nieco obolała, ale nie było to nic, co miało by ją powstrzymać. Siniaki na pewno będą obecne, ale była z niej jednak twarda babka co swoje już miała przeżyte więc no... Takie tam drobne ała nie spowoduje u niej skrzywienia się nawet mordki w brzydkim grymasie.
Patrzyła jak ruszył w kierunku samochodu. W międzyczasie, nie odrywając od niego wzroku, zdjęła swój kask i odłożyła na bok. Poruszyła zesztywniałymi łopatkami sprawdzając swoją aktualną mobilność. Włosy miała spięte w niski kucyk, co by nie przeszkadzał i nie uciskał przy noszeniu kasku.
Nie spodziewała się, że postanowi ją przenieść do auta. Popatrzyła na niego nieco zaskoczona mimowolnie obejmując go za szyję. To nie tak, że jej się nie podobało, aczkolwiek wystarczyło by pomógł jej przecież wstać.
To było ciekawe, gdy zmusił ją do położenia się. Nie przejmowała się totalnie teraz tym, że motor leżał gdzieś z boku. Gdyby nawet próbowałby się ktoś zatrzymać aby go zgarnąć, to miałby czy tak, czy siak problem bez rampy, a podnieść go na plecy... Życzyła by powodzenia. Nawet ze złamaną noga dorwała by takowego delikwenta.
- Dla Ciebie zawsze - powiedziała pogodnie słysząc prośbę o zdjęciu ubrań. Wpierw zdjęła rękawiczki odkładając je na siedzenie kierowcy. Podniosła się nieco by zdjąć kurtkę odsłaniając podkoszulek, jaki miała na sobie. Nawet zaczęła zdejmować buty i skarpetki, bo skoro miała ubranie zdjąć, to i spodnie chciała zdjąć, no chyba, że ją powstrzymał.

@Dmitriy Voronov
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Dmitriy Voronov

Dmitriy Voronov
Liczba postów : 10
Chociaż nigdy nie miał się za casanovę lub przynajmniej flirciarza, nie był przecież ślepy. Przebywając w jej towarzystwie zauważył jej urodę, hipnotyzujące spojrzenie, lekki uśmiech. Nawet po wypadku, mimo bólu który zapewne czuła, sprawiała wrażenie... cudownie wyluzowanej. Dmitriy pozazdrościł podejścia i mimowolnie poczuł się w jej towarzystwie pewniej, zwłaszcza kiedy ich rozmowa rozkręciła się a kobieta postanowiła podzielić się z nim porównaniem siebie samej do kota. Zareagował uśmiechem, ale nie powiedział nic. Cóż, niektórzy mieli po prostu szczęście w życiu i mimo ran pozostawali nadal nieskazitelnie piękni. Ciężko powiedzieć czy uwierzył Ashley, że miała na koncie wiele "przygód", ale jeśli faktycznie nie był to jej pierwszy wypadek, jej ciało nieźle znosiło podobne doświadczenia. Oczywiście mogła chować pod ubraniem blizny, podobnie jak robił to on. Wszystko było możliwe.
Przenosząc ją do samochodu wciągnął nosem jej zapach. Dobrze, że była zajęta utrzymaniem się na jego rękach, bo mężczyzna zagryzł zęby walcząc z czającym się pod skórą instynktem. Ostatnimi czasy ciężko było mu zapanować nad bestią, dobrze, że zmęczenie często brało górę i zwierzęca natura po prostu nie miała zbyt dużego pola do popisu.
Ułożył ją najdelikatniej jak potrafił i starał się zachować dystans, ograniczając się do opatrzenia ran ale gdy usłyszał co powiedziała i zobaczył jak zdejmuje kolejne części ubioru...
Cofnął się o krok i wziął głęboki wdech. Zamknął oczy, wstrzymał powietrze po czym wypuścił je ze świstem. Gdy uniósł powieki w jego spojrzeniu było coś... nowego. Usta drgnęły w uśmiechu.
- Dla mnie? - mruknął pogłębiając uśmiech - Chciałbym powiedzieć, że mam nadzieję, że powtórzysz to przy następnym spotkaniu. - dodał, opierając dłoń o samochód dokładnie nad wejściem. Przez chwilę trwał w tej pozycji po czym ponownie się cofnął i zamrugał kilkukrotnie. Zmarszczył brwi uciekając spojrzeniem ale gdy ponownie na nią spojrzał, jego twarz złagodniała.
- Hmm... Obawiam się, że możesz być w szoku, stąd majaczenie. - powiedział grzecznie - Może dasz się jednak namówić na wizytę w szpitalu? Albo... mógłbym po prostu zabrać cię do twojego domu. Wezwę pomoc drogową po motocykl. - dodał po czym, mimowolnie lub nie, spojrzał w dół na jej zmagania z rozporkiem.
To co zobaczył wstrząsnęło nim, bo chociaż Ashley była naprawdę piękną i sympatyczną osobą, nie wyobrażał sobie co kobieta właśnie zamierzała zrobić. Albo inaczej, wyobraził sobie. I właśnie w tym polegał problem. Na jego twarzy wykwitł potężny rumieniec.
- N-nie, spodnie zostaw. - pochylił się chcąc ją powstrzymać rękoma ale niepoprawnie obliczył swoją własną wysokość i wysokość samochodu, co skończyło się wyrżnięciem czołem o ramę samochodu.
Z groźnym warknięciem, niemal nieludzkim, cofnął się i łapiąc za czoło pacnął na tyłek.
To by było na tyle, jeśli chodzi o granie białego rycerza będącej w tarapatach niewiasty.

@Ashley J. Blake

Ashley J. Blake

Ashley J. Blake
Liczba postów : 208
Kobieta już tak po prostu miała, wieczny chill. No dobra, może nie wieczny, bo co innego być w cywilu, a co innego być na jakiejś misji. Tak jednak na co dzień wkurzyć ją było ciężko. Miała wylane, wyrąbane, czy nawet po prostu wyjebane na innych. No chyba, że trafił się jakiś pacan, co przecież musiał poczuć się w obowiązku nauczania blondynki pod względem korzystania z czegoś, jak na przykład na siłowni czy tez na strzelnicy. No to wtedy, jeśli po zwykłym "odwal się" nie odpuszczał ktoś, mógł spotkać się z jej prawym sierpowym lub kolbą broni. W taki dzień jak dzisiaj, to co najwyżej z jej siłą fizyczną napotkałby się pacan, który zwiał z miejsca wypadku. Jakby go dorwała, to na pewno by oberwał za to. Ale jej taka złość szybko bardzo mijała, bo to nie był "wkurw na pełnej parze". Ot zwyczajna irytacja, która szybko mijała, bo znajdowała sobie lepsze zajęcia, niż przejmowanie się zbyt długie jakąś pierdołą. Ten moment był idealnym tego przykładem. Wywrotka wywrotką, ale spotkanie Dmitriya było czynnikiem bardzo przyjemnym dla jej osóbki.
- Ooo... Z czystą przyjemnością to powtórzę, w bardziej intymnym miejscu - powiedziała mrucząc przy tym niczym kocica na tą niespodziewaną propozycję z jego strony. Przy okazji na nowo zmierzyła sobie mężczyznę wzrokiem pełnym zadowolenia i zainteresowania. Iskierki z jej oczu nie znikały, a raczej można rzec, iż się powiększały.
- Nah, szpital mi nie potrzebny. Co do drugiej opcji... to jest znacznie bardziej kusząca propozycja, zwłaszcza, że przy okazji mogłabym się jakkolwiek odwdzięczyć za twoją pomoc... - tu już pomysły na to, jak wyglądałoby to odwdzięczenie się... Można popuścić wodze fantazji na naprawdę różne sposoby i w różnych kierunkach. Feel free...
- Ooohh? Nie wiem, czy nie mam tam zadrapań... - zrobiła przy tym niewinną minkę, ale odpuściła sobie słysząc to rąbnięcie o samochód, jaki zafundował somie wilkołak. Aż jej się nieco głupio zrobiło, że biedaczek tak się walnął. Wysiadła z auta będąc na boso i kucnęła przy nim. Złapała go ostrożnie za rękę aby odsłonić jego czoło i sprawdzić, czy nabił sobie guza, czy też nie.
- Jak tak reagujesz na próbę rozpięcia spodni przeze mnie... to nie wiem czy ci krew z nosa nie pójdzie, jak zdejmę podkoszulek, bo ja staników nie noszę z reguły - zaśmiała się lekko nadal będąc na przykucu tuż obok niego i patrząc nieco rozbawiona całą sytuacją. Był na prawdę uroczy tym, jak się kłopotał jej zachowaniem. - Tak, możesz uznać mnie za nienormalną... Nie będziesz pierwszy ani ostatni - powiedziała pełna pogody ducha jak na nią przystało.  

@Dmitriy Voronov
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Dmitriy Voronov

Dmitriy Voronov
Liczba postów : 10
Dmitriy zdecydowanie nie potrafił rozmawiać z kobietami. Nie dlatego, że był opryskliwy czy zbyt bezpośredni, problem tkwił właśnie w tym, że za bardzo się hamował. Będąc grzecznym, uprzejmym wilkołakiem, nie raz napytał sobie biedy i chociaż chciałoby się wierzyć w to, że przez lata nauczył się być nieco bardziej stanowczym, przykłady takie jak te pokazywały, że jasnowłosy nie bardzo potrafi uczyć się na błędach. Wiele razy powtarzał sobie w lustrze, że powinien być konkretniejszy, bardziej... ogarnięty? Nie tak nieśmiały. Nie powinien rumienić się jak cnotka.
Za późno ugryzł się w język przez co został chyba źle zrozumiany... a może właśnie dobrze? Kobieta podchwyciła jego propozycję i pociągnęła ją dalej, wprawiając go w zakłopotanie. Przez chwilę po prostu patrzył na nią nie odnajdując języka w gębie.
To co stało się w następnej kolejności ostatecznie przyszyło mu łatkę niezdary i życiowego nieogara. Co tam przyszyło, przywaliło mu tę łatkę do czoła!
Klnąc pod nosem, masował przez chwilę czoło. Krzywiąc się, nie wyglądał już tak niewinnie jak jeszcze przed chwilą, ale gdy Ashley przykucnęła przy nim i wyciągnęła ku niemu rękę, rysy twarzy mu złagodniały. Obserwował jej ruchy, zdając się nie słyszeć co powiedziała. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z sensu jej słów.
- Yyy... - wypalił i zaśmiał się nerwowo - Odnoszę wrażenie... Hmm, schlebia mi twoje zainteresowanie. - dodał odsuwając się od niej nieco i podnosząc się na równe nogi. Potrzebował chwili by otrzepać ubranie doprowadzając się do ładu.
Na czole wyrósł mu spory guz, czerwony i błyszczący jak trzecie oko. Mężczyzna pocierał go nerwowo, mocno zawstydzony, uciekając wzrokiem gdzieś w bok.
- Ja... Nie uważam cię za nienormalną. - powiedział po chwili -No i... Skłamałbym, gdybym powiedział, że twoje słowa i czyny na mnie nie działają. - ponownie zaśmiał się z zakłopotaniem, splatając ręce przed sobą jak chłopiec, który został przyłapany na kombinowaniu - Obawiam się jednak... Oczywiście jeśli dobrze odczytuję intencje... - odchrząknął - Obawiam się, że zawiódłbym cię w... tych sprawach. Nie jestem w tym dobry. - rumieniec jeszcze bardziej się wzmocnił - Ale... mogę spróbować, jeśli tego potrzebujesz. A mam wrażenie, że tak może być. Czy tak?
Spojrzał jej w oczy. Jego własne były lekko podkrążone ale błyszczały nie tylko wstydem, ale i ekscytacją. Nie co dzień słyszy się takie sugestywne słowa, zwłaszcza że Dmitriy nie uważał siebie samego za obiekt pożądania.
Cóż, tylko od Ashley zależało, jak potoczy się wspólny rozdział ich historii.

@Ashley J. Blake

Sponsored content


Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach