Ze swoich prób, nigdy nie rezygnował. Dlaczego? Cóż jak się kiedyś zgodzi, sama się przekona.
- Przy tobie zawsze. - uśmiechnął się delikatnie. - Cóż, moja praca w ostatnich dniach ogranicza się do jeżdżenie na nudne spotkania dyplomatyczne i pilnowania spokoju w domostwie. Po sprawie z Hanibalem, Beatrice nie pozwala za bardzo się oddalać, więc nie bardzo mam możliwości innych zajęć, jak doskonalić swoich umiejętności tych oratorskich również. - zaśmiał się. - W końcu jestem synem swojego Ojca, więc nie wypada odstawać. Inną kwestią jest to, że nie mam w zwyczaju, obdarowywać komplementami, jeśli te nie mają pokrycia w rzeczywistości. - ukłonił się delikatnie z filuternym uśmiechem na twarzy. - Rumieniec, zawsze można wywołać w inny sposób - puścił do niej oczko, podnosząc rapier, i stając w gotowości. Tego również mógł jej nauczyć, choć jego ojczystym językiem nadal pozostawał Francuzki, jednak tej myśli nie wypowiedział na głos.
Z uśmiechem odparował atak kobiety. W ostatnim czasie niewiele odstawał od kobiety, przekomarzanki, były jedynie stałym repertuarem, próbą zbagatelizowania przeciwnika, co doskonale rozumiał. - Daj znać, jak zaczniesz dobra?. - Powiedział, przez dłuższy czas, odbijając jedynie jej ataki. Bronił się, cofając się delikatnie krok za krokiem. Badał, sprawdzał jej stan i formę. w końcu jednak odbił się wprawnie, minął kobietę, unikając ciosu pod jej ręką. Stojąc obok niej, machnął rapierem tak, by delikatnie płazem, uderzyć w pośladek kobiety. - Rozgrzałaś się już, czy dać ci jeszcze trochę czasu? - szeroki uśmiech, nie schodził z jego twarzy, jednak zdawał sobie sprawę, że i tak przegra starcie na szabelki. Co nie zmieniało faktu, że był bezczelnym prowokatorem.