Zakazane smakuje najlepiej

2 posters

Go down

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
24.03 - późny wieczór

Tego dnia Sonia postanowiła zrobić coś, czego nigdy w życiu nie robiła. Postanowiła po tym wszystkim wybrać się do baru, gdzie jest muzyka alkohol...Nigdy nie była w takich przybytkach nie licząc własnych osiemnastych urodzin, które w sumie też nie tak dawno się odbyły. Postanowiła, że wybierze się ryzykując od tak...w końcu nie będzie przecież na nikogo polować. Idzie się zabawić i tyle. Ubrana jak każda młoda osoba, w miarę wygodne spodnie, jasną koszulę w motyw kwiatowy pojawiła się w jakimś klubie. Na pozór wyglądał dość drogo więc miała obawy czy nie będzie za bardzo naruszać budżetu rodowego. No ale...zawsze wymówkę mogła mieć, że przecież jej "stwórca" jest Draculą to niech płaci. A ona przecież musi nauczyć się tego wszystkiego, spróbować wszelkich używek, których nie miała okazji próbować za życia. Wkroczyła do budynku i niepewnie rozejrzała się dookoła. Gdzieś w oddali dostrzegła jakąś znajomą twarz, ale nie była sobie do końca taka pewna. Niby nic, a jednak. Niepewnie skierowała swoje kroki w stronę kobiety i uśmiechnęła się od ucha do ucha. Czyżby to była Pani Selena, którą miała okazję poznać na sylwestrze? Nie chciała za bardzo się narzucać kobiecie więc usiadła samotnie gdzieś w cieniu zamawiając sok jabłkowy. Pierwszy jaki piła kupny z kartonu a nie wyciśnięty z jabłek domowej jabłoni. Kątem oka zerknęła w ów kierunku niepewnie nie będąc sobie do końca pewną, czy dobrze zapamiętała imię kobiety. W końcu widziały się tam tylko chwilę i równie szybko się ulotniły nie mając okazji na dłuższe rozmowy.
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Gdy ci smutno, gdy ci źle, pójdź do baru, napij się. Takie słowa usłyszała kiedyś od jednego wilkołaka i musiała przyznać, że były naprawdę adekwatne. No może nie zawsze, bo przecież nie zamierzała zamieniać się w wampira-alkoholika, ale czasem wyjście do baru nie było wcale takim złym pomysłem. Zwłaszcza, że mimo wyjazdu to ostatni czas był… powiedzmy, że parszywy. I jakoś nie zapowiadało się, żeby miało się to w najbliższym czasie zmienić. Głupia jesteś, Sel. Wytykanie sobie w myślach pewnych rzeczy było całkiem dobrą opcją na dialog. Zresztą. Serio zamierzała chlać przez faceta?! Wypijając gwałtownie szklankę whisky – której swoją drogą nienawidziła – prychnęła pod nosem i poprosiła barmana o tym razem drinka. White russia na sam początek, a co będzie dalej, to się zobaczy. Wtedy też zaczęła się rozglądać po barze, ciekawa, czy ujrzy kogoś znajomego. Pewnie nie tylko ona miała ochotę na jakiegoś pysznego drineczka…
Nie pomyliła się. Jej wzrok padł na młodą wampirzycę, którą pamiętała z balu sylwestrowego u Ereteinów. Zdaje się, że dziewczyna była dosyć młoda, ale Sel nie była tego taka pewna. Zresztą wnioskując po szerokim uśmiechu chyba nie miała nic przeciwko towarzystwu? Selena zeskoczyła z barowego stołka, dzierżąc swój drink i ruszyła w kierunku dziewczyny. Sama była ubrana w połyskliwe rajstopy, wysokie buty na obcasie, dżinsowe szorty, top i porozpinaną koszulę. Wyróżniały się za to czarne włosy, teraz poprzetykane białymi pasemkami. Przez rękę za to miała przewieszony płaszcz, na którym wcześniej usiadła, żeby go nie zgubić.
- Można się dosiąść, czy niespecjalnie masz ochotę na towarzystwo? – zagaiła dziewczynę. Wnioskując po kolorze piła sok jabłkowy. Serio? Sok w barze? No cóż no. Skoro lubiła…

@Sonia Evans

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Nie sądziła, że wampirzyca w ogóle zwróci na nią swoją uwagę. Mogła mieć towarzystwo na miarę własnego uznania a tym czasem nad uchem Soni rozbrzmiał delikatny głos jaki pamiętała z balu. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej i wskazała na miejsce obok. W końcu czemu by nie?
- Pani Selena jak dobrze pamiętam? Oczywiście proszę usiąść to zawsze lepsze niż spędzanie czasu w samotności.
Zagaiła wskazując na puste miejsce.
- Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że spotkam tutaj kogoś znajomego. Miłe zaskoczenie jednak potrafi podbudować...
Zaśmiała się lekko i przyjrzała się nieco swojej szklance z sokiem. Nie miała zamiaru pić od razu niczego mocnego, w ogóle najmocniejsze co piła ostatnio to szampan. Musiała przyznać, że poznanie Seleny na balu było nie lada przyjemnością i atrakcją. A teraz...jeszcze mogła się z nią spotkać od tak...w barze! Pytanie tylko...z jakiego rodu była? Nie kojarzyła za bardzo kto jest kim więc ciężko było jej dopasować twarze do rodów. Ale wiedziała, że to kwestia czasu...wszystko przyjdzie w swoim czasie!

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Uśmiechnęła się szerzej, zajmując wskazane miejsce, a na oparcie krzesła przerzucając płaszcz. Szklanka z drinkiem wylądowała na stoliku, a sama wampirzyca uśmiechnęła się do młodej dziewczyny. W towarzystwie zawsze pijało się najlepiej, zwłaszcza, że było do kogo usta otworzyć.
- Tak, tak, to ja. – oczy jej rozbłysły lekkim rozbawieniem, ale też i niejakim zaskoczeniem, że dziewczyna zapamiętała jej imię. – A Ty jesteś Sonia. Zakładając, że nie mam jeszcze sklerozy. – puściła jej oczko, całkowicie popierając jej zdanie w kwestii siedzenia bez żadnego towarzystwa.
- Szczerze mówiąc to ja osobiście zaczęłam się rozglądać za kimś znajomym. Jakoś tak przykro siedzieć samego… Także bardzo się cieszę, że natrafiłam na Ciebie. – i w zasadzie wampirzyca była tu całkowicie szczera. Chyba przede wszystkim dlatego, że miała okazję dopiero poznać Sonię, a nie znała ją z przeszłości.
- Nie miałyśmy za duże okazji porozmawiać na Sylwestrze, więc… jak Ci się tam podobało? – uśmiechnęła się do niej, sięgając po drinka i upijając łyk. Niektóre z nich miewały różne nazwy w różnych barach, ale te najsłynniejsze wszędzie smakowały tak samo. Ten konkretny nie był wyjątkiem. – Trzeba przyznać, że Ereteinowie poradzili sobie z organizacją takiego przedsięwzięcia.

@Sonia Evans

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Picie do przysłowiowego lustra nie było dobre, każdy kto pijał chociaż odrobinę wiedział, że picie w samotności to gwarancja upicia do nieprzytomności i to jeszcze w jak cholernie paskudnym nastroju. Na szczęście tym dwóm wampirzycom to nie groziło. Przynajmniej upicie się w złym nastroju...
- A no nie ma Pani...miło mi.
Dodała śmiejąc się delikatnie bo jednak miło było wiedzieć, że jednak ktoś spoza rodu ją pamięta. Oczywiście lekarz babci się nie liczył! Ona znała Sonię dużo prędzej! Uśmiechnęła się delikatnie do wampirzycy i pokręciła nieco głową.
- Pani szuka znajomych a ja wręcz przeciwnie...w sensie, nie to bym się nie cieszyła ze znajomej twarzy...po prostu zawsze spędzałam czas sama...ewentualnie z kimś z rodziny...znaczy...rodu.
Dodała nie mogąc się przyzwyczaić, że ród Dracula, teraz jest i jej rodem...jej domem, rodziną...krewnymi...życie śmiertelnika już nie zaliczało się do niej w żaden sposób.
- Jak mam być szczera nigdy nie miałam towarzystwa...nie bywałam nigdy na żadnych balach, przyjęciach czy w ogóle...w klubach. Dziadkowie wychowali mnie w rygorze dość...wymagającym. Ale tyle czasu przede mną...więc postanowiłam, że czas spróbować kolejnej nowej rzeczy. Jadłam już pizzę, smakowałam czekoladę...nawet chipsy...wiem...dziwnie to brzmi...
Przyznała nieco zakłopotana. W końcu mało kiedy spotyka się kogoś, kto nie jadł nigdy frytek, czy burgera o czekoladzie czy chipsach nie wspominając.
- Przyjęcie było naprawdę...wspaniałe. Amelia bardzo się postarała i muszę przyznać, że te maszyny...drony? To było naprawdę coś pięknego. Nigdy nie widziałam czego takiego. No po prostu...piękne.
Przyznała wesoło wspominając całkiem przyjemnie sylwester.
- Szczerze nie znam się na tych wszystkich balach i w ogóle...to wszystko...ta otoczka, prawa, zasady...to wszystko jest takie...nowe. Czasem zastanawiam się, jak w ogóle Ci...no jak im...radni...jak oni sobie radzą z ogarnięciem tego wszystkiego.
Westchnęła i niestety...uruchomił się jej tryb gaduły.
- No bo tak...wiadomo jak byłam jeszcze człowiekiem to wiadomo, wiedziałam o przestępcach i w ogóle...ale teraz...przecież na pewno są jacyś...hm...przestępcy nadprzyrodzeni. Co z nimi się dzieje...w końcu nie można takich zamknąć jak zwykłego przestępcę.
Dodała konspiracyjnie nieco przyciszając głos by nikt niepowołany ich nie słyszał.

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Zły nastrój był pojęciem całkowicie względnym, aczkolwiek nie zmieniało to faktu, że w towarzystwie Soni miała ciekawsze zajęcia, niż rozmyślanie. Zresztą przez ostatnie dwa tygodnie rozmyślała aż za dużo. Wykrzywiła z rozbawieniem wargi, słysząc hasło „pani” pod swoim adresem, ale machnęła ręką. Widać, że młoda była trochę niepewna.
Za to z zaskoczeniem słuchała jej słów, o rodzie, braku znajomych, że nie jadła czekolady ani pizzy… Mina Seleny była dosyć nieodgadniona, gdy upiła łyk swojego własnego drinka, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Cóż, teraz nie możesz narzekać na brak towarzystwa… Rody są dosyć liczne, a i w Paryżu nie brakuje przedstawicieli. Chociaż jeśli nie jesteś przyzwyczajona do tłumów, to z czasem mogą zacząć męczyć. A co do samych barów… Wszystkie są do siebie w pewien sposób podobne. – jednak na wskroś była dyplomatką, grzecznie pomijając słowa dziewczyny. Owszem, brzmiały dziwnie. Ale kim właściwie była, by jej takie rzeczy wytykać? – Różnią się obsługą, typem, wystrojem… Ale alkohol jest ten sam i drinki też, choć niektóre ukrywają się pod innymi nazwami. Ale te najpopularniejsze wszędzie nazywają się tak samo, choć jakość serwowanego alkoholu może wpływać na smak. To jest White Russia. – uniosła lekko swój kieliszek. – Mleczny i słodki, a ja akurat jestem fanką słodkich drinków. – wyjaśniła, nie zagłębiając się jednak w szczegóły. Gdyby Sonia zechciała, mogłaby nawet dać jej spróbować, choć wiedziała też, że nie każdemu pasują takie smaki. Sama na przykład nie lubiła whisky, choć butelkę zawsze w domu miała. Zdaje się, że już niepotrzebnie…
- Tak, drony. Zdecydowanie jej pokaz był imponujący, zwłaszcza, że w taki ładny sposób pokazała skróconą historię sojuszu między nami a wilkami. – roześmiała się cicho, nawet jeśli dziwnie ciasna obręcz ścisnęła wtedy jej serce. Za dobrze pamiętała, co wtedy pomyślała na tamten widok. A jeśli ktoś słuchał? Zawsze mógł uznać to za historię o udomowieniu wilków.
- Huuuh? – zdziwiła się uprzejmie, lekko zaskoczona słowami Soni. Co tu właściwie mieli do tego Radni? Dopiero po chwili zorientowała się, że dziewczyna po prostu nie ma pojęcia, z kim rozmawia. Tym lepiej dla niej w sumie.  Nie zamierzała narzekać. – Wiesz, oni są… wiekowi, nie? – jakoś nazwanie siebie samej starą budziło w niej sporą niechęć. – I oczywiście, że bywają przestępcy. Nadnaturalni przecież też czasem łamią prawo. I jak to nie można? Zakołkować takiego, wpakować do trumny – po zakołkowaniu wpadnie w letarg i obudzić go na przykład za 20 lat. Albo 50. Kwestia ciężaru popełnionego przestępstwa. – powstrzymała się jednak od uświadomienia Soni, że karę śmierci też posiadali, choć używali jej bardzo, bardzo rzadko.

@Sonia Evans

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Czasem bywa tak, że właśnie im częściej człowiek zaczyna zatapiać się w myślach i zastanawiać się, wszystko staje się nie do przeskoczenia. Bywały dni zapewne takie, że myśli były jedne...TEGO SIĘ NIE DA PRZEJŚĆ...a jednak, zbliżający się koniec dnia wieszczący następny ranek czy też wieczór w ich przypadku znaczył szansę na kolejne "nowe doznania". Wszystko co wydawało się wówczas niemożliwe, teraz stało się po prostu zwyczajne i śmiesznie małostkowe. Problemy nagle przestawały mieć znaczenie a życie wydawałoby się lepsze niż można sobie wyobrazić. Niepewność w głosie Soni była uzasadniona, w końcu nie wiedziała czy wampirzyca obok nie jest stara, bardzo stara czy może...WIEKOWA. Przez myśl nawet jej przebiegło nie raz i nie dwa, czy i ona za tysiąc lat będzie tak wyglądać...czy może nie...czy w ogóle będzie jeszcze w stanie cieszyć się wiecznością? Multum myśli kłębiących się w głowie Soni toczyło batalię. Jednak jedno było teraz pewne, miała szansę próbować wszystkiego tego, czego nigdy nie miała okazji próbować. Smakować tego, czego nigdy nie mogła posmakować. Wszystko wydawałoby się takie odległe, ale zarazem takie...bliskie.
- Fakt, na samotność i nudę nie mogę narzekać. Wręcz muszę powiedzieć, że Ci, których poznałam nie tylko ze swojego rodu ale i innych są...bardzo pomocni.
Oczywiście miała tutaj na uwadze swoją nową rodzinę. Dracule stali się dla niej prawdziwymi krewniakami nie takimi z przymusu wręcz przeciwnie. Uśmiechnęła się delikatnie, nieco zmieszana że tak bardzo zaczęła paplać ozorem.
- Rozumiem...
Skinęła głową chociaż nie bardzo wiedziała o czym mówiła Selna. Dla Soni te alkohole to w sumie nic innego jak jedno i to samo a ich nazwy jakoś nie do końca rozumiała, jednak to nie miało znaczenia dla niej, alkohol to alkohol. Na wzmiankę o słodkich alkoholach Sonia zainteresowała się tym bardziej propozycją posmakowania. W końcu nie miała okazji takich słodkości pijać codziennie...w ogóle nie miała okazji więc jak tylko usłyszała nazwę poprosiła barmana o przygotowanie takiego drinka. W końcu była w barze nie miała zamiaru pić cały wieczór soków. No i obiecała sobie, że spróbuje wszystkiego tego, czego nie próbowała za życia! Więc od pizzy zaczęła...a skończy na se...eeee no...tego nie będziemy głośno mówić!
- Sojusz...
Skinęła głową słuchając kobiety. Pamiętała jak czytała różne powieści o wampirach i wilkołakach, jak bardzo siebie nienawidzili...w sumie...z jakiego powodu? Od zarania dziejów było między nimi źle, a teraz...widać wiele się zmieniło. Miała tylko nadzieję, że na dobre.
- No ponoć...czasem mam wrażenie, że są jak hm...ród cyganów...wiesz, między takimi jest starszyzna, można powiedzieć że i tutaj oni są jak starszyzna wszystkich rodów...
Zgodziła się z uśmiechem a słysząc słowa kobiety zamyśliła się na chwilę. W sumie zakołkowanie nie byłoby takie złe...ale co jeśli karą byłaby śmierć? Westchnęła cicho i przygryzła nieco dolną wargę.
- Hm...a gdyby taki ktoś przemienił kogoś i zostawił?
Zapytała zaciekawiona odpowiedzi, chociaż podejrzewała jaka mogłaby być odpowiedź.
- Czy takiemu po wstawiennictwie tego kogoś przemienionego mogliby darować albo coś? Słyszałaś może coś o takich sytuacjach?
Zapytała zaciekawiona i upiła drinka, którego dostała i zaraz oblizała usta.
- Dobre to...i nie jest wcale takie ostre.
Zauważyła zaskoczona, pamiętając że ostatni alkohol jaki próbowała...chociaż nie...to za dużo powiedziane, zamoczyła język w jakimś złotym syfie co paliło jak cholera i nie było za bardzo przyjemne...a to...to było idealne i mogłaby tego pić do woli!

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Z czasem każdy się uczył, że tak naprawdę wszystko się da. No, może prawie wszystko, bo w końcu skrzydeł sobie nie wyhodują nagle, ale inne rzeczy… Trzeba było mieć wystarczająco samozaparcia, by czasem nawet iść na przekór. I przede wszystkim nie poddawać się i nie pozwolić nikomu się złamać. Nawet, jeśli bolało serce, tęskniąc z każdą jedną sekundą… Wszystko z czasem mija, rozwiązuje się w ten czy inny sposób. Potrzeba tylko czasu, który pędził nieubłaganie, a ścieżki losu jak zawsze musiały być upstrzone przeszkodami.
Upiła łyk swojego drinka, uśmiechając się delikatnie. Sonia kojarzyła się z takim pisklaczkiem, który dopiero poznawał świat, zachłyśnięty jego ogromem… Dobrze jednak, że jej testowanie nowych możliwości sprowadzało się do próbowania czekolady, pizzy czy drinków, a nie zupełnie innych, gorszych rzeczy. Najwyraźniej miała dobrego stwórcę i opiekuna w jednym.
- Dobrze to słyszeć w takim razie. Sądzę, że nie masz dużego stażu jako wampir, prawda? – spytała ciepło, patrząc na nią. – To ważne, żebyś miała kogoś, kto wyjaśni Ci nurtujące kwestie. – pokiwała głową, zadowolona z tego faktu. Im bardziej jej pilnowali, tym mniejsza szansa, że narazi jakoś świat nadnaturalnych, mówiąc brutalnie. Pokiwała tylko głową, widząc jej spojrzenie. Trochę chciało jej się śmiać, gdy Sonia nie zrozumiała nic odnośnie alkoholi. Może lepiej nie będzie tłumaczyć jej tego dokładniej, po co rozpijać nowe pokolenie. Nawet, jeśli teraz potrzebowała bardzo dużych ilości, by się upić.
- Tak. Sojusz. Konieczność, byśmy mogli zgodnie współegzystować, bez większych zgrzytów i problemów. – skinęła głową. W końcu w dobie techniki i elektroniki nie mogli sobie pozwolić na kolejny konflikt, narażający całą tajemnicę. Coś miała dziwne wrażenie, że ludziom nie spodobałoby się ich wyjście z cieni tego miasta. I jakiegokolwiek innego. Popkultura wyrządziła jednak sporo złego, przede wszystkim wilkołakom.
- Radni jako cygańska starszyzna? – spytała z nieukrywanym zaskoczeniem, by zaraz potem wybuchnąć szczerym śmiechem. – Podoba mi się to stwierdzenie. Chociaż patrząc na to, jakie Cyganie mają opinie, to wątpię, żeby im się to spodobało. – puściła jej oczko, nie kryjąc cichego chichotu. – Ale nie martw się, nikomu nie powtórzę. – dodała zaraz, tak na wszelki wypadek, gdyby dziewczyna miała się przejąć, że ktoś się dowie.
Za to jej kolejne pytania… Czyżby ktoś tu mówił z własnego doświadczenia? Jakiś idiota przemienił młodą dziewczynę i zostawił samopas? Nie spodobało jej się to w ogóle. Taki powinien być znaleziony, zanim narobi więcej szkód i ukarany zgodnie z kodeksem.
- To złamanie więcej niż jednego punktu naszych praw, Soniu. – potrząsnęła głową. – Wstawiennictwo świeżego przemienionego nie ma tu żadnego znaczenia, bo jest… świeży. Nie zdaje sobie sprawy z tego, co to oznacza. Taki osobnik po pierwsze naraził tajemnicę nadnaturalnych. Dziecko obudzone dla nocy, nieświadome tego, co się stało, może narobić wiele szkód. Nie jest to jego wina, bo obowiązkiem przemieniającego jest zadbać o swojego potomka. Kolejny złamany punkt. Karą za to jest i była śmierć i nie ma od tego odwołania. – powiedziała twardo i kategorycznie. To nie podlegało żadnej dyskusji. Dopiła swojego drinka, po czym skierowała się do baru, zamawiając sobie kolejny, ale inny tym razem, ładnie niebieski.
- Mhm. Dokładnie tak. Dlatego je lubię. Nie czuć w nich ostrości alkoholu, a do tego są słodkie. Prawdę mówiąc jestem fanką słodyczy. – uśmiechnęła się lekko do dziewczyny, szczerząc delikatnie ząbki. – Tylko wiesz, takie drinki potrafią być zdradliwe. Myślisz, że wszystko jest w porządku, a potem się okazuje, że błyskiem uderzają do głowy. Ale spokojnie, po jednym na pewno Ci nic nie będzie. – dodała uspokajająco. No cóż, dziwnie się czuła wprowadzając młodego wampira w tajniki picia alkoholu, ale… czemu nie, prawda?

@Sonia Evans

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Niestety o stwórcy dużo powiedzieć by nie mogła...to jedna rzecz, druga...opiekunów fakt miała naprawdę dobrych. Bardzo dobrych. Prawdą było to, że czas leczył rany, jednak mimo wszystko gdzieś tam wewnątrz czuła się naprawdę dobrze, nie żałowała tego co się stało, nie była nawet już zła na swojego stwórcę. Jedynie co mogła mu zarzucić to to, że zostawił ją i uciekł.
- No nie mam...w sumie kilka miesięcy.
Przyznała z lekkim uśmiechem i skinęła głową na słowa kobiety. Oczywiście, że miała dobrych mentorów wszystko jej wyjaśniali, starali się jakoś to wszystko ogarnąć by rozumiała sens tego kim się stała i co jest przed nią. Otoczyli ją naprawdę miłością, której nigdy nie zaznała od własnej matki. Porzucona w sumie dwukrotnie, wpierw przez rodziców...potem przez stwórcę...jednak czemu ten drugi to zrobił? Wystraszył się czegoś? Nie wiedziała. O alkoholach Selena mogła opowiadać do woli, a Sonia przytakiwała by dla grzeczności i tak nie pojmując za czorta o co chodzi.
- Sporo czytałam w tym temacie...no i częściowo z tego co już wiedziałam za życia z powieści zgadza się z tym co dowiedziałam się teraz...
Zgodziła się z tym wszystkim bo jednak, świadomość że mogła spacerować miedzy wilkołakami obecnie przynosiło jedynie ciarki na ciele, a co by było, gdyby nie było sojuszu? Nawet nie chciała o tym myśleć.
- Hm...Cygan, Cyganowi nierówny...są różni jegomoście...
Przyznała zerkając kątem oka na kobietę, zastanawiając się w sumie ile mogła mieć już lat. Na słowa, że nikomu nie powie skinęła rozbawiona głową.
- Rozumiem, a jeśli jednak ma świadomość? Jeśli mimo wszystko spróbuje ocalić stwórcę? Powiedzmy...gdyby ta osoba nie miała szans na normalne życie wśród ludzi i prędzej czy później skończyłaby na ulicy? A hm...ten wampir słyszałby prośby nad grobem bliskiego? Wiem, że pozostawienie przemienionego samego jest złe, ale co jeśli spanikował słysząc kogoś i przez to uciekł? Może nie byłoby tak źle?
Spojrzała niemal błagalnie by usłyszeć dobre wiadomości chociaż na chwilę by odgonić przerażającą świadomość, że mogłaby stracić kolejny raz kogoś, kto mógłby jej wyjaśnić to wszystko czemu co i jak...a co jeśli nie będzie miała na to czasu? Co jeśli nie będzie jej to w ogóle dane? Poza tym, Constanza nie powiedziała jej do końca tego co się stanie jeśli go odnajdą...to bardzo źle...bardzo. Zamyśliła się nad tym wszystkim i dopiero słowa o alkoholu oderwało ją od myśli. Spojrzała na alkohol i uśmiechnęła się delikatnie. A więc można nimi się upić...ciekawe...
- Ciekawe...słodkie alkohole potrafią uderzyć do głowy...
Spojrzała na swojego drinka z nutką niepewności. Ile mogła ich wypić by wrócić przytomna do domu...ciekawe. Ale co tam, spróbować można chociażby dwa...trzy....no chyba nic jej nie będzie od razu. Tym bardziej, że Selena potwierdziła!

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Kilka miesięcy… Kompletnie nieopierzony pisklak, ledwo wykluty prawdę mówiąc. Najważniejsze, że była pod opieką i potrafiła się zachować, choć najwyraźniej o własnych atrybutach za wiele nie wiedziała. Sel nie poczuwała się w obowiązku wychowywać małolaty, ale na pytania odpowiadać mogła, co zresztą robiła. Choć jak zawsze, informacje należy dawkować powoli, a tym bardziej nie rozwodzić się nad czymś, o czym nie miała najmniejszego i zielonego pojęcia. Mówiąc brutalnie trochę szkoda strzępić języka.
- Nie wierz we wszystko to, co przeczytasz w ludzkiej popkulturze. Wiele informacji jest wymyślonych przez autorów powieści czy filmów. Zresztą specjalnie, tak? – puściła już oczko, bo chyba konieczność zachowania tajemnicy była tym, co powinni wbić jej od razu do łebka. Na szczęście mówiły na tyle przyciszonymi głosami, że nie było ryzyka podsłuchania, plus jak to w barze, grała muzyka, dla ludzkich uszu na tyle głośna, by wytłumić ich rozmowe.
- Ależ oczywiście. Nie zmienia to faktu, że stereotypy na ich temat są jakie są, niektórzy więc mogą poczuć się urażeni. Przede wszystkim jednak są sprytni, mają całkiem sporą wiedzę i znajomości chyba wszędzie. I jak wśród wszystkich zdarzają się osobnicy spod tak zwanej ciemnej gwiazdy. – lekko rozłożyła ręce, sięgając po papierosa i odpalając go. Powoli zaciągnęła się dymem, wpatrując się w Sonię wzrokiem, który ewidentnie ochłódł. Po pierwsze, takich pytań nie zadaje się ot tak. Mówiła więc z własnej doświadczenia, a to znaczyło, że kimkolwiek był jej wampirzy ojciec, miał zdrowo przesrane.
- Nie, dziecko. Nie masz ŻADNEJ świadomości na ten temat. A nawet powiem więcej, wszystko to, co mówisz, przemawia jeszcze bardziej na jego niekorzyść. Mówiąc brutalnie, przemieniamy innych dla ich umiejętności. Twój stwórca przyszedł i przemienił Cię ot tak, bo miał kaprys. To kolejne złamanie prawa. Do tego zrobił to publicznie, co samo z siebie jest karygodne, narażające nadnaturalnych i karane z całą surowością. Karą jest, była i będzie śmierć, a Ty nie masz tu nic do gadania. Nie ma okoliczności łagodzących i nigdy nie będzie przy tak drastycznym łamaniu prawa. – powiedziała twardo, patrząc na dziewczynę zimnym spojrzeniem. Każdy wampir znał prawo i znał konsekwencje za jego złamanie. Najwyraźniej Sonia nie miała zielonego pojęcia o tych aspektach bycia wampirem. – Twój stwórca musiał mieć na tyle stażu, by o tym wiedzieć, co mu wolno, a co nie. Z pełną premedytacją złamał kilka praw, dlatego potem uciekł. – skwitowała, zastanawiając się, jaki wampirzy staż miał idiota, który odstawił coś takiego. Nie zmieniało to jednak faktu, że należało go odnaleźć i wymierzyć stosowną karę.
- Tak, potrafią. Zależy rzecz jasna od rodzaju, ale bywają bardzo zdradliwe. Ale nam to nie grozi, przynajmniej na razie. Trzeba całkiem sporo wypić, żeby się nawalić. Chyba, że dosypiesz do środka czosnku. – przyznała swobodnie, bo była to chyba jedna z podstawowych rzeczy. Hmmm… Uświadomili już ją chyba, że czosnek upośledza wampirzą regenerację i pozwala się całkiem mocno nawalić?

@Sonia Evans

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Młodość rządziła się swoimi prawami czy to jako człowiek, czy jako wampir. Bycia człowiekiem nie musiała się uczyć jednak bycia wampirem...stworzeniem nocy już tak. To nie było to samo co bycie żywą istotą z bijącym sercem czy mającym ciepłe ciało. Nie...to zupełnie coś innego.
- Oj tak...i dobrze, jeszcze skończyłoby się jak w polowaniu na czarownice...
Westchnęła pod nosem. Jakoś nie uśmiechało się jej bać o własne życie. Nie teraz...bała się gdy była żywa, gdy wiedziała że dni babci są policzone a ona lada chwila mogła wylądować na ulicy bez środków do życia bez szans na przyszłość.
- Co nie oznacza by wszystkich przekreślać...moi dziadkowie zawsze powtarzali, że człowiek człowiekowi nie jest równy. Każdy otrzymał wychowanie na takie, jakie było stać ich opiekunów czy rodziców. A to jak dalej potoczy się ich ścieżka zależy od nich samych. Co nie zmienia faktu, że jeśli ktoś popełni błąd by go skreślać. Należy dać szansę i spróbować pokierować na odpowiednie tory...ukarać owszem, jednak nie tak by nie mógł naprawić błędu.
Powtórzyła słowa swojej babci, która nie raz i nie dwa wpajała jej swoje racje i próbowała też przekazać jak funkcjonuje świat i ludzie. Słowa jakie padły w kolejnej chwili były jak cios. Jednak właśnie...było jedno ale...miejsce publiczne może i było, ale cmentarz był pusty, nikogo nie było. A znalazł ją przecież Mihail...w sumie bardziej wystraszył jej stwórcę niż znalazł ją samą.
- Nie tak do końca...tamtego dnia...stałam nad grobem dziadka. Prosiłam by zrobił coś, co sprawi że nie będę musiała mieszkać na ulicy. Byłam w sumie przekonana i pewna, że to kwestia czasu jak skończę pod mostem. Było późno już cmentarz w sumie mieli niebawem zamykać. Odwróciłam się i ruszyłam nieco okrężną drogą przez cmentarz i wtedy to się stało...może i robicie to dla zdolności, ale on zrobił to bym nie skończyła za kilka miesięcy martwa. Ocalił mnie...nie ważne jak bardzo to dziwnie brzmi. Obiecał, że wróci...a potem zniknął i pojawił się mój opiekun...
Nie powiedziała konkretnie o kogo chodzi. Może faktycznie Mihail wystraszył tamtego, może nie koniecznie...jednak to wszystko co się stało...to co widziała z Constanzą...zdecydowanie musiało mieć jakiś cel. Jakiś powód. Jedno wiedziała...zrobi co będzie mogła by ocalić życie stwórcy.
- Czosnek? Ale przecież on może nam zaszkodzić...
Spojrzała na nią totalnie zaskoczona i uniosła brew. No pięknie...wiedziała że czosnek i srebro jest niebezpieczne ale że czosnek może nieźle dać kopa...dobre!
- W sumie...nigdy nie piłam...wychowałam się w rygorze i zasadzie "jesz i pijesz to co sam zrobisz czy wyhodujesz". Moi dziadkowie nie tolerowali alkoholu ani innych...rzeczy. Wszystko sama z babcią czy dziadkiem robiliśmy.
Przyznała z uśmiechem i małą mieszaniną zakłopotania.

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
Teoretycznie dziecko uczyło się jak być człowiekiem. Sonia była właśnie takim dzieckiem, tyle że wampirzym, ucząc się bycia Dzieckiem Nocy. Oczywiście, jedno i drugie różniło się od siebie, ale zasady były zasadnicze takie same. To rodzic czy prawny opiekun ponosił odpowiedzialność za swoje dziecko, wampirzy świat nie różnił się aż tak mocno. Tego jednak Sonia najwyraźniej zrozumieć nie potrafiła, a raczej nie chciała.
Pominęła kwestię polowań na czarownice. Na nadnaturalnych także kiedyś polowano, Inkwizycja przetrzepała ich szeregi dosyć konkretnie… Zaciągnęła się dymem papierosowym, zaciskając delikatnie dłoń na szklance z drinkiem. W złe strony krążyły jej myśli, bardzo, bardzo złe. Stłumiła ten fakt, stłumiła myśli, wróciła nimi do chwili teraźniejszej i nieopierzonego pisklaka, który uważał, że wszystko wie.
- Prawo jest prawem. Działało od wielu lat i będzie działać dalej, bo nikt nie będzie narażał naszej społeczności dla jednego idioty, który nie potrafi zastosować się do kilku zasad. – powiedziała cichym, zimnym tonem. – Druga szansa, powiadasz? Jak wygląda system sprawiedliwości ludzi? Wtrącają do więzienia, wychodzi z niego, popełnia to samo przestępstwo, wraca do więzienia i tak w kółko. Nie jesteś już człowiekiem i nigdy więcej nim nie będziesz. Zaakceptuj to. Kara ma być na tyle surowa, by nikt nie próbował popełnić tego samego przestępstwa ponownie. Kimkolwiek był ten kretyn, który Cię zmienił, sam podpisał na siebie wyrok narażając całą społeczność nadnaturalnych. Poczytaj historię, ale naszą, nadnaturalną. Z uwzględnieniem Inkwizycji. – wytknęła dziewczynie, prostując się, upijając kilka łyków i zmieniając pozycję, by założyć nogę na nogę. Oczywistym było, że do niej nie dotrze. Pisklak myślał cały czas jak człowiek, nie rozumiejąc niczego, jak w zasadzie większość tego pokolenia. Westchnęła wewnętrznie, wojna z wiatrakami nie miała sensu.
- Miejsce publiczne, przemiana dla kaprysu, porzucenie potomka. – powiedziała krótko, punktując to samo, co powiedziała już wcześniej, ale o wiele twardszym głosem. – Nie ma i nie będzie okoliczności łagodzących, bez względu na wszystko. Ciekawe, ile ten idiota miał wampirzych lat… Swoją drogą, kim jest ten opiekun? – wbiła w nią swoje spojrzenie, bo zwyczajnie miała taki kaprys. Chciała wiedzieć i tyle, ciekawiło ją tylko, czy Sonia spróbuje ją okłamać, czy postawi na szczerość.
- Owszem, ale w niewielkiej dawce po prostu pozwala na upicie się. Czosnek upośledza regenerację naszego gatunku. – wyjaśniła pokrótce, nie wnikając w jakieś głębsze szczegóły. Z dużą dozą prawdopodobieństwa i tak za wiele nie zrozumiałaby z tego, niech jej wystarczy fakt, że czosnku lepiej unikać.
- Bimber pędzi się całkiem łatwo. Nalewki troszkę ciężej, bo kwestia surowca. Jak masz aparaturę, którą nie jest trudno skompletować, można robić alkohol samemu. – powiedziała z lekkim rozbawieniem. – Nie rozumiem tego, ale cóż, to ich życie, nie moje. – wzruszyła ramionami. – Wszystko jest dla ludzi i nadnaturalnych, trzeba tylko znać umiar i nie przekraczać pewnych granic. – powiedziała spokojnie, znów zaciągając się dymem i powoli wydmuchując go gdzieś z dala od Soni. Jednak dmuchanie komuś w twarz byłoby zdecydowanie niekulturalne.

@Sonia Evans

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sonia Evans

Sonia Evans
Liczba postów : 239
Nie chciała bowiem już jako dziecko nie pojmowała zła. Dla niej zabijanie innych było naprawdę tragicznym krokiem, którego próbowała zawsze uniknąć i tłumaczyć na różne sposoby. Tak też robiła teraz, dla niej zabicie jej stwórcy było ostatnia rzeczą jaką by mu życzyła. Westchnęła jednak pod nosem, bo z biegiem czasu też zrozumiała że świata nie ocali, nawet jeśli straciłaby sama głowę nic nie zdziała bo to co ma się stać, to się stanie nawet gdyby jej zabrakło. Wyczuła chłód i złość w tonie kobiety. Nie chciała do tego doprowadzić.
- Przepraszam, nie chciałam Cię zdenerwować. Po prostu próbuję zrozumieć to wszystko, wiem że popełnił błąd, to hm...tak jakby popełnił zabójstwo w świecie ludzi. Dostałby dożywocie. Jednak tutaj jest nieco inaczej...i tego właśnie nie potrafię...z tym nie potrafię się pogodzić. Tym bardziej, że chciałam umrzeć...jeśli miałabym skończyć na ulicy...wolałam śmierć. A dostałam życie, dom, rodzinę która się mną zajęła i która dała mi stabilność i bezpieczeństwo. Chcę odwdzięczyć się po części za to co się stało...ale z drugiej...winna jestem oddanie rodowi i tak mam zamiar postąpić jednak...zawsze próbuję zrozumieć to co może się stać jeśli go znajdziemy.
Westchnęła pod nosem przenosząc wzrok na wampirzycę. To co mówiła nie było do końca przekonujące. Owszem to co jej stwórca zrobił było błędem, powinien podjąć się odpowiedzialności ale nie zrobił tego. Może spanikował...może bał się reakcji...nie wiedziała. Jednak teraz...co teraz?
- Rozumiem, przepraszam że zdenerwowałam.
Na pytanie kim jest jej opiekun nie wiedziała co odpowiedzieć. Niby był nim Mihail ale czy na pewno? Był głową rodu, przyprowadził ją do domostwa ale nie określił konkretów.
- W sumie...znalazł mnie Pan Mihail. Wyjaśnił mi wszystko i zajął się mną.
Przyznała zgodnie z tym co miało miejsce nie zdradzając z jakiego rodu jest.
- Nadal dziwi mnie, że taki zdrowy środek dla nas może być tak szkodliwy.
Zaśmiała się nieco mając świadomość, że wszystko co było dla niej jako człowieka takie proste, zwyczajne teraz okazało się być...dziwne, nie do pojęcia i takie...obce zarazem.
- Hodowałam wszystko od warzyw, po owoce, piekłam też...ale dziadkowie nie pędzili żadnego alkoholu. Zawsze powtarzali, że jesteśmy tym co spożywamy...
Westchnęła i lekko się wzdrygnęła na samo wspomnienie tego co musiała wówczas znosić.

@Selena
Milestone 100
Napisałeś 100 postów!

Yueying

Yueying
Liczba postów : 1182
I właśnie tu był podstawowy problem z porzucaniem pisklaków w obecnych czasach. Wyrastało takich idealistów jak mrówków po deszczu, a potem się z nimi użeraj. Bo oni wiedzą lepiej, jak powinno wyglądać prawo i najlepiej wszystkich łamiących głaskaliby po łebkach. Stłumiła prychnięcie, widać było, że do tej dziewczyny nie dotrze, po prostu miała swój obraz świata i to na tyle. Współczuła Mihaiowi, serio współczuła.
- Ale to nie jest świat ludzi. I to właśnie musisz zrozumieć. Nie jesteś człowiekiem i nie będziesz, ten świat jest o wiele bardziej mroczny i brutalny, bo musi taki być, byśmy mogli dalej istnieć. Niestety, jakkolwiek brutalnie to nie brzmi, Twoje "chciałam" nie miało wtedy żadnego znaczenia. Gdyby przemieniać wszystkich, którzy "chcą", mielibyśmy chaos większy niż kiedykolwiek. Te prawa po coś zostały ustanowione, tak samo zresztą jak kary za ich łamanie. Każdy wstępujący w ten świat się ich uczy. Zresztą nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania, u ludzi jest dokładnie tak samo. - wytknęła jej, kręcąc głową, skoro Sonia już tak bardzo chciała porównywać ich świat do świata ludzi. Do którego, swoją drogą, już nigdy nie wróci. Można ukrywać się wśród ludzi, ale nigdy nie da się ponownie stać jednym z nich.
Nie zdziwiłaby się, gdyby tamten idiota faktycznie spanikował, zdając sobie sprawę, jak bardzo spaprał. Gorzej, że przez to spaprał jeszcze więcej spraw, na które ani teraz ani nigdy nie można było przymknąć oczu. Przemknęło jej przez myśl, że teraz to już zdecydowanie będzie trzeba poinformować pozostałych i coś z tym zrobić.
- To można uznać, że wziął Cię pod swoje skrzydła. Wiem, o kogo chodzi. - skwitowała spokojnie. Nie zamierzała interweniować w kwestii rodu, który zachował się dokładnie tak, jak zachować się powinien. Winnym był tu jedynie stwórca Soni. Zresztą prędzej czy później i tak go złapią.
- Zdrowy jest dla ludzi. Dla nas już niestety nie. Co do wilków się nie wypowiem, każdy ma różne gusta smakowe. - zaśmiała się lekko, w końcu to było zaskakujące, ile taka mała roślinka może napsuć krwi. I to w sensie dosłownym nawet! - Nie mnie to oceniać. Taki mieli sposób na życie i tak żyli. Mieli do tego prawo. - podsumowała kwestię dziadków dziewczyny, choć wydawało jej się, że nie do końca są to dla niej miłe wspomnienia.
Przegadały tak jeszcze dłuższy czas, jednak w końcu Selena musiała się zawinąć. Kolejnego dnia czekało ją sporo pracy i wydarzeń, nawet nie była świadoma, jak bardzo istotne to będą rzeczy. Pożegnała się grzecznie z Sonią, dopiła drinka i opuściła lokal.

z/t

@Sonia Evans

_________________
She looks for her omens in the dancing of fire and curve of old bones.
milestone 1000
Napisałeś 1000 postów! Brawo!

Sponsored content


Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach